Pielgrzymi z dalekich krajów

Jakub Jałowiczor

|

GN 28/2016

publikacja 07.07.2016 00:00

Żeby móc pojechać, sprzedawali ciastka i prezentowali papuaskie tańce. Jedni marzą, by zobaczyć Wawel, innym hasło „Polska” nic nie mówi. Na ŚDM przyjeżdżają do Krakowa pielgrzymi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu.

Uczę się kilka piosenek dia pielgrzymek, tym trudniej będzie nam nauczyć chłopców, jednak mam nadzieję, że dobrze – pisze Simone Curcio. Polszczyzna rodem z translatora, ale Włochowi nie brakuje zapału do nauki. Zdobył polski śpiewnik, co nie było łatwe dla kogoś, kto mieszka w seminarium w Rio de Janeiro. Już niedługo Simone i jego przyjaciele będą mogli sprawdzić swoje umiejętności w obecności Polaków.

Rewizyta

Brazylijczycy nie potrzebują wizy do Polski. Na tym ułatwienia w podróży się kończą. Daniella Martins da Costa jako jedyna opiekunka prowadzi 26-osobową grupę. Połączenia Rio de Janeiro z Polską nie ma, 12 godzin trzeba będzie przeczekać w Stambule.

– Martwię się – przyznaje Brazylijka. To wprawdzie nie jest jej pierwsza daleka podróż, ale większość podopiecznych nie opuściła nigdy rodzinnego kraju. Dla nich stary kościół to taki, który zbudowano w latach 40. ubiegłego wieku, a 14 stopni to ziąb. – Możesz sobie wyobrazić, jak są podekscytowani – mówi Daniella.

Nieco więcej o egzotycznej Polsce może wiedzieć Maria Gabriela Fonseca. Licealistka z położonego na południu Brazylii Foz do Iguaçu nie była jeszcze w Europie, ale w 2013 r. jej rodzina gościła warszawiaków jadących do Rio de Janeiro. Maria chce zobaczyć katedrę i zamek na Wawelu. Najbardziej ciekawi ją jednak możliwość spotkania z innymi. – To okazja, by kontaktować się z młodymi ludźmi z całego świata, którzy są tam z jednego powodu: wiary – podkreśla. – Mam też nadzieję na spotkanie z papieżem Franciszkiem.

Odwaga, by jechać

Same bilety lotnicze to równowartość blisko 4 tys. zł. Ze 150 młodych ludzi z Rio de Janeiro, którzy rozważali wyjazd, zostało 47. Aby zdobyć środki na podróż, pielgrzymi pracują od 2 lat. Sprzedawali ubrania, które dostawali od innych jako pomoc. Handlowali też ciastkami, czekoladkami i krzyżykami, organizowali imprezy. Uczestniczyli też w spotkaniach formacyjnych, pojechali do sanktuarium maryjnego we Françy w stanie São Paulo.

– To pomogło tym, którzy się wahali – uważa Daniella. Jej samej podróż do Polski wydawała się nieprawdopodobna. Jednak zapisała się i wszystko wskazuje na to, że już wkrótce wyląduje razem z innymi na Lotnisku im. Chopina.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.