Dotknąć legendy

Maciej Kalbarczyk

|

GN 27/2016

publikacja 30.06.2016 00:00

Ponad 20 tys. ludzi chórem śpiewało największe utwory Pink Floyd: „Wish You Were Here”, „Comfortably Numb” i „High Hopes”. Czy w 2016 r. można jeszcze poczuć ducha zespołu, który już nie istnieje?

We Wrocławiu David Gilmour wystąpił z orkiestrą pod dyrekcją Zbigniewa Preisnera. We Wrocławiu David Gilmour wystąpił z orkiestrą pod dyrekcją Zbigniewa Preisnera.
Jacek Raciborski

Można, a nawet trzeba, bo taka okazja może się już nie powtórzyć. We Wrocławiu David Gilmour zagrał koncert w połowie złożony z repertuaru legendarnego Pink Floyd. Soczyste solówki wywoływały dreszcze, a w połączeniu z wyświetlanymi na charakterystycznym okrągłym telebimie wizualizacjami przenosiły słuchaczy w kosmiczny wymiar. Atmosfera była niesamowita: młodzi i starsi, mężczyźni i kobiety w koszulkach z okładkami „The Dark Side of the Moon”, „The Wall” i „The Division Bell” mieli łzy w oczach. Przez telefon mówili znajomym, że są na koncercie ukochanych Floydów, chociaż dobrze wiedzieli, że występuje dla nich gitarzysta zespołu. Na jego muzyce wychowały się już trzy pokolenia. Wspólnie z Rogerem Watersem, Richardem Wrightem i Nickiem Masonem nagrał płyty, które na pamięć znają słuchacze na całym świecie.

Zaczął od pierwszego utworu ze swojego najnowszego albumu: „5 a.m.”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.