publikacja 30.06.2016 00:00
Donald Turbitt opowiada o owocach uwielbiania Boga w sytuacjach beznadziejnych.
Donald Turbitt, były nowojorski strażak, ewangelizator, założyciel ruchu Mężczyźni św. Józefa.
Józef Wolny /Foto Gość
Marcin Jakimowicz: Historia sprzed kilkunastu miesięcy. Czwartek: Twoja córka dowiedziała się, że ma niezwykle złośliwego raka. Piątek: taki sam werdykt usłyszała żona. Twoja pierwsza reakcja ?
Donald Turbitt: To nie był dobry dzień.
Wpadłeś w panikę?
Nie. Na tyle znam serce Boga, by nie wpadać w panikę. Wiem już, że jeśli On wprowadza cię w dolinę, to jedynie po to, by później cię wywyższyć i jeszcze obficiej obsypać błogosławieństwem. W przeszłości przeżywałem wiele tragedii, ale w ostateczności wszystko zawsze wychodziło mi na dobre.
Wszystko?
Tak. Jednym z moich ulubionych cytatów są słowa: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Życie pokazało mi, że to czysta prawda.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.