Piłka pobożna

Franciszek Kucharczak

|

GN 26/2016

publikacja 23.06.2016 00:00

Trzeba się modlić za piłkarzy – o świętość.

Piłka pobożna

Po „zwycięskim remisie” w meczu Polska–Niemcy do redakcji gosc.pl przyszedł e-mail, którego autorka dziękowała Bogu za to, że wysłuchał jej modlitw o sukces polskiej drużyny.

Gdy to czytałem, przypomniało mi się opowiadanie Zbigniewa Bońka, który wspominał w radiu, jak w drodze na jakiś mecz zawitał ze swoją drużyną u Jana Pawła II. – Pomódl się, Ojcze Święty, o zwycięstwo dla nas – poprosił. – Chłopaki, Pan Bóg z piłką nożną nie ma nic wspólnego – miał odpowiedzieć papież.
„Chłopaki” mecz wygrały. Przy następnym spotkaniu Jan Paweł II wziął Bońka na bok: – Gdybym wiedział, że tak wam pójdzie z tym meczem, tobym powiedział, że będę się za was modlił – powiedział z szelmowskim uśmiechem.

Nie ośmielam się twierdzić, że modlitwy o zwycięstwo w meczu nie skutkują. Każda modlitwa skutkuje – choćby tak, że zmienia modlącego się. Ale jednak mam wątpliwości co do pomysłu, żeby modlitwą skłaniać Boga do ingerencji w wynik meczu. Bo zawody to nie choroba i nie egzamin. Jeżeli Bóg pomoże jednym, to zaszkodzi drugim. Jakoś nie mam przekonania do wizji sportu, w którym wygrywa ta drużyna, która spędziła więcej czasu w kaplicy. Albo że zwycięstwo przypadnie temu zespołowi, którego kibice zdążą odmówić więcej Różańców. Gdyby tak było, to modlitwa stałaby się rodzajem dopingu zastępującego trening. I sama modlitwa stałaby się rywalizacją.

I co miałby wtedy zrobić Pan Bóg? Miałby powiedzieć na przykład: „Ogłaszam zwycięstwo Polaków, bo chociaż ich przeciwnicy modlili się w sumie nieco dłużej, to jednak użyli modlitw zwyczajnych, podczas gdy Polacy zastosowali zmasowaną Nowennę Pompejańską”?

Jakoś to niepodobne do strategii Pana Boga. Bóg z pewnością docenia uczciwą pracę, jaką ludzie wkładają w przygotowanie się do swoich zadań. Dlatego gdy jakaś drużyna jest po prostu lepsza, to ona też po prostu wygrywa. Nie jesteśmy marionetkami Boga – On traktuje nas poważnie. „Co człowiek sieje, to i żąć będzie” – mówi apostoł.

Bóg, owszem, ingeruje, nieraz bardzo mocno, w ludzkie sprawy, ale zasadniczo tylko wtedy, gdy jest to dla człowieka naprawdę ważne. Czyli gdy może mieć wpływ na jego losy wieczne. Bo wolą Bożą jest nasze uświęcenie, a do uświęcenia niekoniecznie przyczyniają się sukcesy sportowe.

Świętemu Janowi Pawłowi II przypisuje się powiedzenie: „Ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”. Niezależnie od tego, czy on to naprawdę powiedział, chyba jest to zdanie trafione. Piłka nożna jest nieważna sama w sobie. Jeśli jest ważna, to ze względu na ludzi, którzy są ważni dla Boga. A ważni są wszyscy. Dlatego myślę, że Bóg w czasie meczu nie zastępuje sędziego. Chyba jest kibicem obu stron.

Polak krzywdzi Polkę

W kolejce do stawiania Polski do kąta ustawiła się Rada Europy. Jej zdaniem wśród objawów „erozji praworządności w Polsce”, obok, rzecz jasna, sprawy Trybunału Konstytucyjnego, jest niewystarczający dostęp do aborcji, a także zbyt niska refundacja antykoncepcji. Reprymendę dał Polsce Komisarz Praw Człowieka Rady Europy Nils Muižnieks, który zaprezentował w Warszawie stosowny raport. Jest tam prawie 200 uwag, z reguły krytycznych, pod adresem naszego kraju. Znaczna ich część dotyczy rzekomo wielkiej dyskryminacji kobiet, która bazuje „na istniejącej patriarchalnej strukturze społeczeństwa”. Komisarz przyznał, że według statystyk nt. przemocy wobec kobiet w Polsce ta przemoc jest, co prawda, najniższa w Europie, ale to dlatego, że Polki boją się zgłaszać przestępstwa na policji. A skąd to wie? Ano – od „organizacji kobiecych”. A skąd „organizacje kobiece” to wiedzą? Cóż – pewnie czytały poprzednie raporty. No i siostry na manifie mówiły.

Co tu za raj

„Polska, raj neonazistów” – napisali wielkim tytułem na pierwszej stronie „Wyborczej”. Chodzi o jakiś „festiwal neonazistowskiego rocka” koło jakiegoś Żytna. Jak dowiadujemy się już ze wstępu, co roku (!) ciągną tam „przedstawiciele prawicowej ekstremy z całej Europy”. I, jak czytamy, „policja nie reaguje”. No i czy to nie szokujące, że PiS przez tyle lat swoich rządów takie rzeczy tolerował? A przy okazji: Słyszeli państwo o festiwalu subkultury gotyckiej „Castle Party” w Bolkowie? Nie? No, to czekamy na tytuł: „Polska rajem gotów”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.