Czas cudów

Maciej Kalbarczyk

|

GN 24/2016

publikacja 09.06.2016 00:00

Na XX Lednicę przybyło 65 tys. młodych ludzi. Tańcem i śpiewem wychwalali Boga. Niektórzy płakali. To było pierwsze spotkanie bez ojca Jana Góry.

Rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. Rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu.
jakub szymczuk /foto gość

Wchodzimy na Pola Lednickie akurat w momencie, w którym o. Adam Szustak ze smartfona odczytuje fragment Ewangelii o przemianie wody w wino, a na łące już od kilku godzin trwa spowiedź. Chłopaki i dziewczyny rozmawiają z kapłanami: stojąc, siedząc, a nawet w pozycji półleżącej. Niektórzy wybierają formę spaceru nad jeziorem, tam jest trochę chłodniej. Bo słońce grzeje niemiłosiernie. Dopiero w czasie wykonywania hymnu Światowych Dni Młodzieży „Błogosławieni miłosierni” Bóg zlituje się nad uczestnikami Lednicy i ześle trochę deszczu, ale to jeszcze nie ten moment. Na miłosierdzie i cud w Kanie trzeba poczekać.

Na polu

– Chrześcijaństwo nie jest nudą i mordęgą. Jezus chce, żebyście żyli w niewiarygodnej radości! – z głośników rozbrzmiewa donośny głos o. Szustaka. Jego słowa odbijają się echem na skraju pola. Tam grupa młodzieży gra w siatkówkę, a dwie dziewczyny z kartką z napisem „Free hugs” zaczepiają przybyłych na Lednicę. Z serdecznością przytulają się do każdej napotkanej osoby.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.