Skandal w domu Szymona

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 24/2016

publikacja 11.06.2016 17:00

Popatrzmy najpierw na Szymona. Zaprosił Jezusa do siebie na ucztę, czyli był jakoś otwarty na spotkanie z Nim, na słuchanie.

Skandal w domu Szymona

Jeden z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że gości w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

Widząc to, faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą».

Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś do powiedzenia».

On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu».

«Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który z nich więc będzie go bardziej miłował?»

Szymon odpowiedział: «Przypuszczam, że ten, któremu więcej darował».

On zaś mu rzekł: «Słusznie osądziłeś».

Potem, zwróciwszy się w stronę kobiety, rzekł do Szymona: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i otarła je swymi włosami. Nie powitałeś Mnie pocałunkiem; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje stopy. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje».

Do niej zaś rzekł: «Odpuszczone są twoje grzechy».

Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: «Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?»

On zaś rzekł do kobiety: «Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju».


1. Spotkanie ma troje bohaterów: faryzeusza Szymona, grzeszną kobietę i Jezusa. Popatrzmy najpierw na Szymona. Zaprosił Jezusa do siebie na ucztę, czyli był jakoś otwarty na spotkanie z Nim, na słuchanie. Kiedy jednak widzi zachowanie kobiety i brak reakcji Jezusa, jakiej oczekiwał, zaczyna kwestionować Jego autorytet. „Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą”. Te słowa odsłaniają mrok i lód jego serca. Nie ma odwagi powiedzieć głośno, co myśli. Za zewnętrzną otoczką gościnności kryje się obojętność lub wrogość. Pan demaskuje tę obłudę. „Szymonie, mam ci coś do powiedzenia”. Chrystus opowiada krótką przypowieść, a potem wprost wskazuje na kobietę jako na wzór miłości i gościnności, której brakuje Szymonowi. Ja jako faryzeusz – to pierwszy temat do przemyślenia i przemodlenia. Nasza otwartość na Boga bywa powierzchowna, zimna, ograniczona do zewnętrznej poprawności. Taka formalna pobożność może być podszyta religijnym samozadowoleniem, pychą, ocenianiem innych, poczuciem wyższości. Niby przyjmuję Jezusa, ale nie ma ognia w tej relacji. Bóg nie oczekuje poprawności. On jest zakochanym Oblubieńcem. Jest Miłością, która czeka na miłość. Jest ogniem, które chce zapalać serca.

2. „Kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne” Niekoniecznie była prostytutką, choć to prawdopodobne. W każdym razie jej grzeszne życie było znane. Kobieta „mówi” do Jezusa gestami. Mową ciała wyraża całą swoją miłość. „Stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem”. Tu nie ma mowy o dystansie jak u Szymona. Tu jest pasja, namiętność, czułość, żar. Gest namaszczenia pachnącym olejkiem wyrażał radość. Stary Testament mówi o „oleju wesela” często w kontekście proroctw mesjańskich. Wylanie olejku na gości w domu było także oznaką szacunku. W Psalmach oznacza ukazanie obfitości łaski Bożej. „Namaszczasz mi głowę olejkiem” (Ps 23,5). Łzy nie tylko są oznaką wzruszenia, silnych emocji, ale trzeba je także czytać jako znak pokuty, skruchy. Kobieta nie wstydzi się swoich łez. Jej gesty są erotyczne (nie bójmy się tego słowa), ale ona nie chce nimi uwodzić. Ciało nie jest z natury czymś grzesznym. Cielesność, owszem, bywa zraniona przez pożądanie. Zapewne tak było również w życiu owej kobiety. Jezus uzdrawia ciała mężczyzn i kobiet nie tylko w tym znaczeniu, że leczy je z chorób. Bliskość z Jezusem, zażyłość z Nim uzdrawia miłość z pożądliwości, pomaga odnaleźć harmonię ciała i ducha, eros i agape.

3. Jezus pomaga zarówno „porządnemu” Szymonowi, jak i grzesznej kobiecie. Przychodzi do domu faryzeusza, siada z nim za stołem. Nieprzewidziana sytuacja z kobietą staje się okazją do napomnienia Szymona. Postawa Jezusa wobec jawnogrzesznicy ukazuje, że każdy człowiek ma szansę, by zacząć nowe życie. Konieczne są tylko szczerość, płacz nad swoim grzechem i rzucenie się w ocean Jego miłosierdzia. Bóg zrobi resztę. Jezus uczy nas, że do każdego człowieka trzeba znaleźć właściwy klucz, by go otworzyć na miłość i prawdę. Nie wolno wobec wszystkich stosować tych samych metod ewangelizacji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.