Eksplozja łaski

o. Augustyn Pelanowski

|

GN 24/2016

publikacja 11.06.2016 17:00

Paweł wyraźnie świadczy, że ten, kto cieszy się życiem Jezusa w swoim wnętrzu, nie musi wracać do wysiłku ograniczania się nakazami Mojżesza.

Eksplozja łaski

Komuś, kto doświadcza przylgnięcia do Jezusa, które jest umieraniem grzechu i nieustannie wzrastającym doświadczaniem obecności Chrystusa, przykazania już nie wystarczają. Okazują się zbyt ciasne jak skorupy powierzchni gwiazdy, która rozsadza je od wewnątrz energią światła. Szymon faryzeusz jest człowiekiem próbującym egzystować w kaftanie bezpieczeństwa przykazań, ale jawnogrzesznica doświadczyła wewnętrznej eksplozji łaski przebaczenia. Które z nich dowie się, co to znaczy żyć nie własnymi wysiłkami, tylko mocą miłości Boga?

Życie Chrystusa we mnie nie jest dewocyjną metaforą, nie jest też tożsame ze zgodnością przekonań ani tym bardziej z wiedzą o Jezusie historycznym. Zaczyna się już w chwili, gdy wyznaję prawdę w sakramencie pojednania. Wtedy umiera moja pycha niczym odrzucone warstwy umierającej gwiazdy. Chwila Komunii św. to powstanie mgławicy Jego obecności okalającej potężnym pierścieniem obiekt mojego istnienia. Lecz prawdziwie mogę powiedzieć, że On żyje we mnie, kiedy umiera moje JA, moja ambicja, moje plany, moja wola, moje aspiracje, całe moje „gwiazdorstwo”. Nie ja jestem już reżyserem przyszłości ani cenzorem przeszłości. On przeze mnie mówi, myśli, czuje, dotyka i zmienia, co chce i kiedy chce. Każde zranienie przestaje mnie poniżać, bo upodabnia mnie do Niego. Od tego momentu moim zwycięstwem jest nie pozwolić Mu przegrać z moją zarozumiałością. Im bardziej moje JA umiera, tym bardziej Jego JA ujawnia się przeze mnie.

Absolutnie nie chodzi tu o pytanie Boga, jaki ma plan na MOJE życie, lecz o to, by już MOJEGO życia nie było, lecz JEGO życie we mnie. Nie chcę już dbać o swój blask, lecz świecić Jego światłem. On daje mi wolność, ubogaca moją tożsamość, rozwija moją osobowość przeznaczoną od stworzenia świata, Boską formę. On daje moc i światło, na jakie nigdy bym się nie zdobył. Umierając na krzyżu, wypromieniował z siebie tyle energii i światła, że nawet mgławica Messier 57 nie wyemitowała z siebie tylu najbarwniejszych fal, tworząc w kosmosie charakterystyczny kształt nazywany przez niektórych „Okiem Boga”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.