Miasto z widokiem na niebo

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 23/2016

publikacja 04.06.2016 17:00

Na prawosławnej ikonie zstąpienia do Otchłani zmartwychwstały Pan depcze strzaskane wrota bramy piekieł. On sam mówił o sobie w Ewangelii św. Jana: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony” (J 10,9).

Miasto z widokiem na niebo

1. Nain znaczy dosłownie „uroczy, piękny”. Ta miejscowość jest wspomniana w Biblii tylko raz. Przeszła do historii dzięki wdowie, jej nieszczęściu i miłosierdziu, które okazał jej Jezus. Żydowski zwyczaj nakazywał grzebać umarłych poza murami miasta. Chrystus dostrzegł kondukt pogrzebowy, który wychodził właśnie przez bramę miejską. Można powiedzieć, że Jezus stanął w bramie śmierci. Na prawosławnej ikonie zstąpienia do Otchłani zmartwychwstały Pan depcze strzaskane wrota bramy piekieł. On sam mówił o sobie w Ewangelii św. Jana: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony” (J 10,9). Kiedyś nadejdzie moment mojej śmierci. W bramie śmierci spotkam Jezusa – Bramę zbawienia. On zlituje się nade mną. Wskrzesi mnie i odda tym, którzy mnie kochają. Jeśli nie od razu, to kiedyś, na końcu historii tego świata. Jeśli żyję tą nadzieją, to wtedy każde miejsce, nawet największa dziura, staje się „Nain”, czyli miejscem uroczym, miastem z widokiem na niebo.

2. „Nie płacz” – mówi Chrystus do wdowy. Tylko Bóg ma prawo powiedzieć takie słowa w obliczu śmierci. Nikt inny. Bo tylko On jest silniejszy niż śmierć. Do nas, śmiertelnych, należy płakać z płaczącymi. Towarzyszyć tym, którzy opłakują śmierć swoich bliskich. Być z nimi, współczuć, modlić się, pomagać, jak umiemy. „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!” – mówi Pan do zmarłego chłopaka. Jeśli mówię komuś w obliczu śmierci: „nie płacz” , to znaczy, że potrafię dać nadzieję na życie silniejsze niż śmierć. Że mam odwagę powiedzieć: „On nie umarł, tylko śpi, on wstanie. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale wiem, że Bóg poradzi sobie ostatecznie ze śmiercią tego, kogo kochasz”. Uczestniczyłem niedawno w pogrzebie. Było sporo łez, ale jeszcze więcej nadziei. Widziałem, jak młody mąż żegnał swoją młodą, śliczną, ukochaną żonę, matkę dwojga dzieci. Jego postawa, jego słowa pożegnania były dla mnie świadectwem nadziei. Bez Jezusa taka nadzieja nie jest możliwa.

3. Jezus „dotknął mar”. Dotknięcie ciała zmarłego wiązało się z zaciągnięciem rytualnej nieczystości (Lb 19,11). Chrystus przełamuje tę zasadę. Ciało nieboszczyka (a nie skremowany proch!) jest znakiem człowieka. Dotyk Boga jest dotykiem życia. W opisie stworzenia jest mowa o tym, że Bóg lepi własnoręcznie Adama – człowieka. Ludzkie dłonie Jezusa są dłońmi Stwórcy. Kiedy oddajemy swoje sprawy w ręce Boże, będą działy się cuda. To, co martwe, może być ożywione. „Oddał go jego matce” – pisze św. Łukasz. Tak napisano o Eliaszu, który wskrzesił syna wdowy z Sarepty (pierwsze czytanie). „Wielki prorok powstał wśród nas” – mówią ludzie, którzy znają historię Eliasza i innych proroków. Jezus jest prorokiem, a zarazem kimś więcej. „Bóg nawiedził lud swój”. W osobie Jezusa przychodzi do ludzi sam Bóg. Prorok przekazywał życiodajne słowo Boga, Jezus jest wcielonym Słowem Boga. Jesteśmy zaproszeni, by odkryć bliskość wcielonego Słowa. Ono nie tylko poucza, ale stwarza, ożywia, kształtuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.