Państwo Islamskie używa chrześcijan jako „żywych tarcz”

KAI

publikacja 01.06.2016 15:41

Dżihadyści w ten sposób bronią się przed ostrzałem w rejonie Faludży.

Państwo Islamskie używa chrześcijan jako „żywych tarcz” W rejonie Faludży w środkowym Iraku trwa ofensywa wojsk rządowych przeciw siłom tzw. Państwa Islamskiego. Arlo Ringsmuth / CC 2.0

W rejonie Faludży w środkowym Iraku, gdzie trwa ofensywa wojsk rządowych przeciw siłom tzw. Państwa Islamskiego (PS), jego wojownicy używają jako „żywych tarcz” ok. 400 mieszkających tam rodzin chrześcijańskich. Dżihadyści chcą w ten sposób bronić się przed ostrzałem z ziemi i powietrza, prowadzonym przez wojsko irackie oraz przed atakami lotniczymi koalicji międzynarodowej, walczącej z PS.

Wielki niepokój o los tych rodzin wyraziła ONZ. Według jej przedstawicieli otrzymała ona ostatnio „wiarygodne informacje”, z których wynika, iż islamiści z DAESZ [międzynarodowe oznaczenie Państwa Islamskiego - KAI] zgromadzili „rodziny w centrum miasta”, zakazując im przy tym opuszczania „tych miejsc zgromadzeń”. Zdaniem ekspertów wszystko to wskazuje, że milicjanci PS „mogliby użyć ich [rodzin] jako tarcz ludzkich”, narażając je na „wielkie niebezpieczeństwo”, gdyby doszło tam do działań zbrojnych.

Faludża jest od 30 maja widownią zaciekłych walk między oddziałami PS, które zajęły ją latem 2014, a armią iracką i siłami międzynarodowymi, usiłującymi odbić to miasto. Według źródeł rządowych jest to już „ofensywa końcowa”, która winna wkrótce doprowadzić do wyzwolenia całego tego terenu. Ocenia się, że w rejonie działań wojskowych znajduje się co najmniej 50 tys. cywilów, z których dotychczas jedynie kilkuset rodzinom (ok. 5 tys. osób) udało się uciec.

31 bm. żołnierze iraccy napotkali zmasowany opór ze strony islamistów, którzy powstrzymali najbardziej wysunięte jednostki rządowe i przeszli do przeciwnatarcia. W tej sytuacji ONZ kilkakrotnie wezwała władze w Bagdadzie do roztropności i do „spowolnienia” operacji wojskowych w trosce o „wciągnięte” w konflikt rodziny.

Tymczasem przesłanie przekazane kilka dni temu przez Abu Muhammada al-Adnaniego – rzecznika DAESZ – stwierdza, że wojownicy są gotowi „walczyć aż do śmierci” we wszystkich swych twierdzach, nawet gdyby miało to oznaczać zabicie cywilów i osób niewinnych. Kolejnym potwierdzeniem braku skrupułów dżihadystów jest obecne używanie bezbronnych ludzi jako broni i narzędzi obrony.

Sekretarz generalny Norweskiej Rady ds. Uchodźców Jan Engeland, zaangażowany w opiekę nad rodzinami wypędzonymi z miasta, przestrzegł przed groźbą „katastrofy humanitarnej”, gdy rodziny dostaną się pod ogień krzyżowy i nie będą miały dróg ucieczki. Według niego walczące strony winny „zapewnić im bezpieczne wyjście, zanim nie będzie za późno”.

Obok Mosulu na północy kraju – głównej ostoi PS w Iraku – Faludża jest jednym z najważniejszych miast, pozostających w rękach terrorystów od 2014, a więc od początku ich ofensywy. Przed zajęciem przez nich tego miasta mieszkało w nim ponad 300 tys. ludzi; w przeszłości było ono jednym z symboli sunnickiego „oporu” przeciw wojskom amerykańskim, które weszły tam po upadku reżymu Saddama Husajna (w 2003). Znane jest również jako „miasto meczetów”, których było tam ponad 200. W kwietniu oraz na przełomie listopada i grudnia 2004 w Faludźy siły amerykańskie stoczyły dwie ciężkie bitwy o to miasto, zakończone najpierw niepowodzeniem, a następnie wyparciem stamtąd islamistów i przekazaniem go władzom irackim