Trybunał: nie „czyj”, ale „jaki”?

Piotr Legutko

|

GN 22/2016

publikacja 26.05.2016 00:00

Skoro w tym sporze nikt się nie chce cofnąć, można tylko uciekać do przodu. I napisać ustawę o TK, który faktycznie będzie bronił praw i wolności.

Trybunał: nie „czyj”, ale „jaki”? Jakub Szymczuk /foto gość

Po krótkim okresie uspokojenia polityczny konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego znów się zaostrzył. I to w momencie – co ciekawe – gdy w Parlamencie rozpoczęły się rozmowy nad sposobem wyjścia z impasu. Pojawiło się światełko w tunelu. Albo przyczółek, z którego można budować most: nową ustawę, która odblokowałaby Trybunał. Nowy stan prawny uczyniłby bezprzedmiotowy obecny spór i oddalił widmo anarchii, zwanej eufemistycznie „dualizmem prawnym”. Kolejne sejmiki wojewódzkie i rady miejskie, w których opozycja parlamentarna ma większość, przyjmują bowiem uchwały uznające za obowiązujące werdykty TK, których rząd nie publikuje.

Nowa ustawa zmieni wszystko. Jak zapowiedział Jarosław Kaczyński, może ona sprawić, że czekający na zaprzysiężenie sędziowie wskazani przez poprzedni parlament zaczną wreszcie orzekać, a słynne orzeczenie Trybunału zostanie opublikowane (choć już jako akt historyczny). Innymi słowy, dwa warunki wstępne, jakie stawia dziś demonstrująca na ulicach opozycja, zostaną spełnione, tyle że nie jako początek, a koniec wieńczący dzieło poszukiwania kompromisu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.