Gdy jestem wbrew Chrystusowi

Adam Szewczyk

|

GN 20/2016

publikacja 21.05.2016 00:00

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. Mk 10,15

Gdy jestem wbrew Chrystusowi

Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego.

A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».

I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.


Czy Kościół Chrystusowy może być wbrew Chrystusowi? Okazuje się, że tak. Dzisiejsze czytanie o tym właśnie mówi. Oto osobiście wybrani i powołani przez Jezusa uczniowie robią coś, co jest wbrew temu, czego życzyłby sobie ich Mistrz. Z jednej strony z Jezusem, z drugiej – wbrew Niemu. Za każdym razem, kiedy pokusa grzechu okazuje się silniejsza ode mnie, będąc członkiem Chrystusowego Kościoła, jestem wbrew Chrystusowi. Bo to nie nasza świętość decyduje o tym, że ten Kościół jest wciąż Chrystusowy. Gwarantuje to świętość i miłość jego Założyciela i Pana. Co znaczy przyjąć królestwo Boże jak dziecko? To znaczy żyć w świadomości całkowitej zależności od Boga. Dwulatek bez opieki rodziców nie przetrwa. Kiedy dziecko dorasta i pomału uniezależnia się od rodziców, musi odkryć, że jest Ktoś znacznie większy od nich. Ktoś, od kogo nie sposób się uniezależnić. Dziecko żyje w świadomości, że wszystko, co dostaje od rodziców, jest prezentem. Niezasłużonym i niezapracowanym. I właśnie z taką świadomością powinniśmy przyjmować królestwo Boże.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.