Ufajnianie Boga

Franciszek Kucharczak

|

GN 19/2016

publikacja 05.05.2016 00:00

Ciało Pańskie jest dla przeżycia, a nie do użycia.

Ufajnianie Boga

Gdy na rynku wydawniczym ukazała się popularna książka dla dzieci pt. „Mała Nina”, okazało się, że to „jajko niespodzianka”. Bohaterka wesoło przeżywa swoje dziewczyńskie przygody, aż tu nagle w jednym z rozdziałów profanuje Najświętszy Sakrament. Tak po prostu. Bo chce mieć z konsekrowanej Hostii zakładkę do książki albo „piękny talizman”. Koleżanka radzi jej, żeby po przyjęciu Komunii wypluła Hostię w złożone dłonie, a potem wsadziła do kieszeni – i do domu. Ale coś idzie nie tak i ostatecznie Ciało Chrystusa, rozdeptane i ubłocone, ląduje w przydrożnym koszu. I dalej jest fajnie.

Pozycja wywołała protesty, ale od razu objawili się też obrońcy książki, bo „to przecież literatura, a nie żaden instruktaż”.

Tymczasem w połowie kwietnia w Jaśle doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu, dokonanej przez troje gimnazjalistów. Czytając o tym, miałem wrażenie, że małolaty zrobiły to według instrukcji z tamtej „literatury”. Oczywiście nie musiało tak być, bo do sprofanowania Komunii św. nie trzeba specjalnej inteligencji, wystarczy tylko odpowiednia doza złości albo głupoty. Ta głupota jednak nie bierze się z powietrza. Jest skutkiem lekkiego i bezmyślnego traktowania Eucharystii, a historyjka z małą Niną to modelowy przykład zachęcania do takiej postawy od najwcześniejszych lat.

Gdyby bohaterka książki była niewierząca, to pół biedy, ale ona tam robi za wierzącą. Modli się, używa określeń „Jezus”, „Ciało Chrystusa”, a to jest dla świadomości młodych czytelników dużo bardziej szkodliwe, niż gdyby była wojującą ateistką. Gdyby profanowała Eucharystię z nienawiści, to by znaczyło, że widzi w tym jakieś dobro, ale myli je ze złem. Jest wielu takich ludzi. Gniewają się na Boga, bo wzięli Go za diabła. Obciążają Stwórcę za skutki własnych lub cudzych grzechów. Ale to są ideowcy, którym niedaleko do nawrócenia.

Co innego ludzie, którzy mają to wszystko gdzieś. Oni nie mają problemu ani z Jezusem, ani z diabłem, oni mają problem tylko z brakiem „pięknego talizmanu” czy innego badziewia. Jezus jest fajny, więc się nada.

Śmiem twierdzić, że to najgroźniejsze z możliwych zafałszowań Najświętszego Sakramentu, bo z Boga, który kocha człowieka aż do krwi, próbuje zrobić breloczek. Z Tego, który ma być treścią życia, robi się użytkowego bożka, żeby ozdabiał prywatny ogródek, obok posążka Buddy.

Trudno się takim ludziom nawrócić. Ale ich Bóg też szuka. Wskazują na to niedawne cuda eucharystyczne. Krwawiące Hostie każą otrzeźwieć lekkoduchom, a w pozostałych odświeżają świadomość, że ten opłatek, który tak łatwo zniszczyć, jest realnym Ciałem Tego, który już raz pozwolił się zniszczyć za każdego z nas.

* * *

To były czasy!

27 kwietnia aborcjoniści mieli swoje święto. Na ten dzień przypadł jubileusz – 60 rocznica wprowadzenia do polskiego prawa świetlanych wzorców aborcyjnych Związku Sowieckiego. Od tamtej pory, aż do upadku komunizmu, Polki mogły sobie bez skrępowania zabijać dzieci. Wystarczyły „trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej”. Głównym skutkiem tej ustawy była zmiana mentalności społeczeństwa, które aborcję zaczęło traktować jak podstawowe świadczenie zdrowotne. W efekcie życie straciło 6 milionów niewinnych ludzi. Jeśli ktoś pyta, co się stało z zastępowalnością pokoleń w Polsce, i jeśli ktoś nie wie, dlaczego zagrożone są świadczenia dla obecnych i przyszłych emerytów, to ma odpowiedź. I niech wie, że kiepskie życie na emeryturze to żaden problem wobec kiepskiego życia wiecznego, jakie sobie przyszykowali ci, co w aborcję byli zamieszani i tego nie żałują. Feministki i inni przedstawiciele lobby aborcyjnego: wielkie gratulacje z okazji waszego jubileuszu!

Papu i do piachu

W Holandii dojrzewa kolejny eutanazyjny projekt. Jak donosi portal lifesitenews.com, tym razem chodzi o możliwość uśmiercania dzieci między drugim a dwunastym rokiem życia. Bo w tej chwili wolno tam zabijać noworodki do 12 miesiąca, a potem młodzież od 12 roku. I oczywiście dorosłych. Jak widać dzieci w wieku 2-12 są w Holandii dyskryminowane brakiem możliwości bycia zabitymi zgodnie z prawem. Ale to się poprawi. Niech żyją prawa człowieka (bo sami ludzie za długo nie pożyją).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.