Czy można zawczasu nauczyć dziecko, by umiało w swoim trudnym czasie widzieć postać Jezusa?
Agata Puścikowska
Jasiek się utożsamił. I to nie byle z kim... A zaczęło sie od buntu.
Otóż ostatnio Jasiek walczy z obuwiem. Najchętniej chodziłby boso. Po domu, ale i po zimnym oraz deszczowym placu zabaw, ulicy, parku. Buciki to wróg. Z jasnych względów pozwolić na bose nogi, aż do lata, nie można. I walka trwa. Ostatnio Jasiek znalazł sprzymierzeńca. W kościele, podczas Mszy św., z wielką fascynacją obserwował witraż. A na nim postaci: św. Józefa z małym Jezusem na rękach. Jezus ubrany li tylko w koszulkę. Jasiek oznajmił z triumfem w głosie: „O, mamo! Nie chciał bucików!” I matka ma problem, bo taki autorytet trudno podważyć.
Ładna historyjka? Tylko co zrobić, by utrzymać ten stan powoływania się i utożsamiania z Jezusem? Na kolejne, kolejne i kolejne lata. A może przede wszystkim na kolejne sytuacje. By rosnący młody człowiek odnajdywał właśnie w Jezusie punkt odniesienia. By się z Nim utożsamiał, szukał relacji, podobieństw. I w końcu by wydarzenia ze swego życia rozpatrywał w kontekście wydarzeń z życia Jezusa. Narodziny. Ofiarowanie w świątyni. Nauczanie. A potem... Opuszczenie przez uczniów. Droga krzyżowa. Męka. Śmierć.
Czy można zawczasu nauczyć dziecko takiego trwania, takiego wpatrywania, by umiało w swoim trudnym czasie, podczas trudnych wydarzeń, widzieć postać Jezusa? Bo chyba żadna matka i żaden ojciec naiwnie nie sądzi, że całe życie dziecka to będzie jedno wielkie i sympatyczne pasmo sukcesów. Choć czasem mam wrażenie, że współcześni rodzice nie wierzą w gorszy scenariusz dla dziecka. Myślą, że da się wszystko idealnie zaplanować. Że dziecko nigdy nie zachoruje, nigdy się nie zagubi, nigdy nie będzie nieszczęśliwe. Wręcz nie dopuszczają myśli, że coś negatywnego może w życiu zaskoczyć.
Tymczasem... Jest niemal pewne, że prędzej czy później pojawią sie problemy. Pojawi się ból. Lęk i niepewność. Kiedyś... I chyba tylko jednym można się na to przygotować. Dziecko przygotować. Właśnie nauczeniem wpatrzenia. Trwania razem. Współodczuwania.
Ból i droga krzyżowa, którą każdy kiedyś przechodzi, łatwiejsze są do przetrwania z Nim. Mimo wszystko. I tylko z Nim jest dobry ciąg dalszy. Zmartwychwstanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.