Harda pani porucznik

Jakub Jałowiczor

|

GN 13/2016

publikacja 24.03.2016 00:15

– Wypuszczą mnie albo wyniosą! – mówiła Nadija Sawczenko, pokazując rosyjskim sędziom środkowy palec. Ukraińska lotniczka, weteranka misji w Iraku i wojny na wschodzie kraju stała się najsłynniejszym więźniem politycznym w Rosji.

Nadija Sawczenko  w rosyjskim więzieniu Nadija Sawczenko w rosyjskim więzieniu
Artyom Korotayev /TASS/epa/pap

Porucznik Sawczenko była znana na Ukrainie jeszcze przed wybuchem wojny. Pół roku spędziła na misji zagranicznej, później jako pierwsza kobieta ukończyła szkołę lotniczą w Charkowie. Nauczyła się latać myśliwcem, skakała na spadochronie, obsługiwała uzbrojenie w ciężkim helikopterze Mi-24. W czerwcu 2014 r. 34-letnia dziś Sawczenko trafiła do niewoli w rejonie Ługańska. Rosyjskie władze postawiły ją przed sądem pod zarzutem zamordowania dwóch dziennikarzy. Zdaniem adwokatów w chwili śmierci Rosjan porucznik była w niewoli przynajmniej od godziny.
 

Totalitarny reżim

– W Rosji nie ma sprawiedliwego sądu. Nie ma w ogóle sądu w takim rozumieniu jak na Zachodzie. Nie ma zatem co liczyć w Rosji na uczciwy proces – stwierdził Mark Fejgin, adwokat Sawczenko w rozmowie z portalem vod.gazetapolska.pl.

Według prokuratury podczas walk na wschód od Ługańska porucznik skorygowała ogień z moździerzy, nakierowując go na namiot, w którym znajdowali się dwaj korespondenci rosyjskiej stacji VGTRK: Anton Wołoszyn i Igor Korneliuk. Oskarżyciele zażądali dla Nadiji Sawczenko 23 lat kolonii karnej i 100 tys. rubli (5,5 tys. zł) grzywny. Żołnierka nie ma statusu jeńca wojennego, choć starali się o to jej adwokaci (formalnie Rosja i Ukraina nie znajdują się w stanie wojny). Sąd nie bierze pod uwagę także immunitetu, który przysługuje kobiecie jako członkini Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Sawczenko została delegatem do ZP po tym, jak w listopadzie 2014 r., będąc już w areszcie, została wybrana do ukraińskiej Rady Najwyższej.

Sądowe nadużycia na tym się nie kończą. Sawczenko skierowano na przymusową obserwację do szpitala psychiatrycznego. W praktyce oznaczało to brak kontaktu z obrońcami. W czasie pobytu w psychuszce kobieta miała być pozbawiana snu. Prawnicy donosili też, że aresztowanej nie umożliwiono leczenia zapalenia ucha, przez co częściowo utraciła słuch. Stan zdrowia Sawczenko jest zły, m.in. z powodu prowadzonych przez nią strajków głodowych (najdłuższy trwał ponad 80 dni).

Sawczenko nie prosi o łaskę. – Chcę, aby cały demokratyczny, cywilizowany świat zrozumiał, że Rosja jest krajem trzeciego świata z reżimem totalitarnym, któremu nieznane są prawa człowieka ani prawa międzynarodowe. Rosja odda mnie Ukrainie. Wszystko jedno – żywą czy martwą. Ale odda – napisała w oświadczeniu, które jej prawnik odczytał jako mowę końcową. Sama Sawczenko dodała, że sąd „ukradł jej tydzień życia”.

– Daję mu tydzień na wydanie wyroku. Możliwe, że wtedy jeszcze wciąż będę żyła. Przedłużę suchą głodówkę, jeśli wyrok sądu zapadnie później niż za tydzień. To wszystko. Nie będę czekała na wyrok. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali – powiedziała, po czym odśpiewała hymn Ukrainy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.