PAP
publikacja 13.03.2016 18:12
W Duesseldorfie odbył się w niedzielę pochód karnawałowy odwołany przez organizatorów na początku lutego ze względu na niekorzystną pogodę. Wśród platform, które przejechały przez miasto, znajdowała się także kontrowersyjna figura Jarosława Kaczyńskiego.
Figura przedstawiająca islamskiego terrorystę i clowna MAJA HITIJ /PAP/EPA
W kilkugodzinnym pochodzie uczestniczyło 10 tys. przebierańców. Kilkaset tysięcy osób - mieszkańców Duesseldorfu i turystów z Niemiec i zagranicy przyglądało się paradzie zorganizowanej pod hasłem "Duesseldorf - ostry jak musztarda".
Głównym akcentem pochodu były ruchome platformy, na których umieszczono figury przedstawiające w sposób satyryczny polityków i inne osoby publiczne. Karnawał w Duesseldorfie uważany jest za wyjątkowo upolityczniony, a pokazywane tutaj figury za wyjątkowo krytyczne.
Ubiegający się o nominację na prezydenta USA Donald Trump przedstawiony został z pośladkami zamiast twarzy, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan jako sojusznik terrorystów z Państwa Islamskiego razem z nimi zabijający Kurdów. Kanclerz Angelę Merkel pokazano jako pasażerkę łódki, którą przewraca fala uchodźców, a także jako petentkę Erdogana.
Jedna z platform odnosiła się do sytuacji w Polsce. Upozowany na dyktatora (w ciemnych okularach i w mundurze) przewodniczący PiS Jarosław Kaczyński pokazany został w sytuacji, gdy stawia but na leżącej kobiecie symbolizującej Polskę.
Twórca figury Jacques Tilly powiedział telewizji WDR, która na żywo transmitowała pochód, że platforma pokazuje "autorytarną przebudowę państwa w Polsce". Jak dodał, motyw "wzbudził ogromne echo medialne na świecie", także dlatego, że polski minister spraw zagranicznych "zirytował się" z tego powodu.
Pochód miał odbyć się pierwotnie na zakończenie karnawału w Różany Poniedziałek 8 lutego, jednak ze względu na możliwość wichury, odwołano go. Widzowie mogli jednak już wówczas obejrzeć platformy zaparkowane przed ratuszem.
9 lutego w radiowej "Trójce" szef resortu Witold Waszczykowski oświadczył, że zwróci się do niemieckiego rządu z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie. "W sposób dyplomatyczny będziemy zwracać uwagę i pytać naszych partnerów w Niemczech, czemu służą takie wybryki" - mówił. Dodał, że forma będzie "wyważona" i "delikatna", żeby nie naruszać wartości artystycznej ani wolności słowa. "Natomiast chcemy zwrócić uwagę, że są to objawy lekceważenia Polaków i polskich polityków" - stwierdził.