Nikt nie kolekcjonuje dokumentów, aby ich nie używać. Zastanówmy się więc, jakie były możliwe następstwa używania teczkowej broni przez byłego szefa MSW.
Gen. Czesław Kiszczak przez kilkadziesiąt lat trzymał w domu dokumenty kierowanego niegdyś przez siebie resortu Andrzej Stawiński /REPORTER/east news
Dziś już wiadomo, że to nie były legendy. O kompletowaniu przez oficerów Służby Bezpieczeństwa akt swoich dawnych ofiar mówiono od chwili rozwiązania tej ponurej instytucji w 1990 roku. Jedni bili wtedy na alarm i wskazywali na masowe palenie akt, inni przestrzegali przed masowym wynoszeniem teczek. Rząd Tadeusza Mazowieckiego bezczynnie przyglądał się obu procesom. Gdy Jan Rokita apelował, by szef rządu szybko coś zrobił z sygnałami o paleniu akt – ten poradził mu interwencję u ówczesnego szefa MSW... Czesława Kiszczaka.
Nietrudno było przewidzieć, że im wyżej stali w hierarchii służbowej władcy najbardziej ponurego resortu PRL, tym większą mieli wiedzę i tym trafniej mogli wybierać teczki z „hakami”. I znów logika podpowiada, że najbardziej podejrzanymi o posiadanie wykradzionych dokumentów byli ci, którzy na sumieniu mieli najwięcej – Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak. Ale chroniły ich najpierw parasol domniemanych „ustaleń Okrągłego Stołu”, potem siła postkomunistów, a wreszcie lansowany na siłę ich kult jako „współtwórców przemian w Polsce”. Pierwszy z tej dwójki odszedł w maju 2014 roku, drugi ponad rok później, w listopadzie 2015 roku. U pierwszego nikt nigdy nie zrobił rewizji.
Dziś już wiadomo, że u tego drugiego znaleziono akta Lecha Wałęsy, a być może szereg innych teczek. Obowiązkiem dziennikarzy jest zastanowienie się, jakie konsekwencje miały i mają fakty, które po latach wypływają na wierzch. Trudno więc nie zadać sobie pytania, jak używano akt wyniesionych z archiwów SB. Szczególnie gdy graczem przy teczkowym stole był szef komunistycznej bezpieki z lat stanu wojennego. Zostawmy na boku bajki Marii Kiszczak o wyniesieniu akt TW „Bolka” w celu troski o prestiż Wałęsy w Polsce i na świecie. Nikt nie kolekcjonuje dokumentów, aby ich nie używać. Wymieńmy w kolejności możliwe następstwa używania teczkowej broni przez byłego szefa MSW.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.