Ważność braci i sióstr

Andrzej Macura

|

GN 08/2016

Nie chciejcie (…), żeby was nazywano mistrzami, bo tylko jeden jest wasz Mistrz, Chrystus. Mt 23,10

Ważność braci i sióstr

Nie pozwalajcie, nie chciejcie, by nazywano was nauczycielami, mistrzami czy ojcami. Bo jednego macie Nauczyciela, Mistrza i Ojca. Wy jesteście braćmi. Mocne, prawda? Tak zupełnie na przekór naszym przyzwyczajeniom. Chcemy docenienia. Pragniemy zaszczytów. Pożądamy uznania. A jeśli ktoś nie zauważy, pominie, nie doceni, uchybi w godności… No, raz wybaczymy, bo to może niedopatrzenie. Ale drugi, trzeci czy piąty? Policzki się nadymają, a nos wędruje do góry… Jak to powiedział ten, którego z szacunkiem nazywamy ojcem świętym? Nie mówcie Franciszek I, po prostu Franciszek. Tak, przecież dla Boga i tak wszyscy jesteśmy po prostu Jego dziećmi. Godność nas wszystkich jednaka. A że jeden czy drugi piastuje jakieś ważniejsze stanowisko? Jakie to ma znaczenie wobec prawdy, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami? Franciszku, Adamie, Andrzeju, Marto… Czyż nasze imiona nie ujmują lepiej tego, kim jesteśmy, niż te wszystkie literki przed nimi? Czyż nasza godność bardziej niż z zaszczytnych tytułów nie wynika z tego, kim tak naprawdę jesteśmy?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.