Centralizm szkodzi Europie

GN 05/2016

publikacja 28.01.2016 00:15

O kulisach debaty w PE, niejednomyślności komisarzy i sojusznikach Polski z prof. Ryszardem Legutką, europosłem PiS, rozmawia Jacek Dziedzina

Centralizm szkodzi Europie roman koszowski /foto gość

Jacek Dziedzina: Czy w kuchni Parlamentu Europejskiego krytycy polskiego rządu mówią to samo co na sali plenarnej? Naprawdę wierzą, że w Polsce dzieje się coś złego?

Prof. Ryszard Legutko: Duża część europosłów ma poglądy centralistyczne i to jest dla nich dobra okazja, żeby się wtrącać w nasze sprawy. A że Unia już dawno przesunęła się na lewo, to każdy rząd konserwatywny jest z konieczności podejrzany. Na to nakłada się kompleks Orbána. Ta artyleria wymierzona w Polskę jest po to, żeby nas na samym początku przydusić, żeby nie powtórzył się casus Orbána, zwłaszcza że jesteśmy krajem większym niż Węgry. I takie sygnały dostawałem: wy idziecie drogą Orbána, nie możemy do tego dopuścić. Z drugiej jednak strony bardzo wielu europosłów z tych grup, które oficjalnie są krytyczne, zarówno chadecy, jak i socjaliści, a nawet liberałowie i zieloni, podchodziło do nas prywatnie, mówiąc: trzymajcie się, popieramy was. A po debacie gratulowali nam świetnego wystąpienia pani premier i mówili, że to w ogóle skandal, że do debaty doszło.

Nawet krytycy mają świadomość, że to zwykły teatr?

Tak, i to nie tylko ze wschodniej części Europy, ale też z innych krajów. To się nie przebiło, bo nie zabrali głosu na forum. Wiem, że na przykład węgierski Fidesz chciał zabrać głos, ale się nie załapał na listę. A jeszcze ciekawsze jest to, że podobno sama Komisja Europejska chciała całe to zamieszanie wokół Polski wyciszyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.