PAP
publikacja 22.01.2016 13:38
Premier Węgier Viktor Orban bronił w piątek Polski w związku z krytyką ze strony UE, podkreślając, że władze w Warszawie nie zrobiły niczego, co zasługiwałoby na słowa potępienia. Według szefa węgierskiego rządu, Brukselę irytują silne państwa.
Viktor Orban European People's Party / CC 2.0
"Myślę, że Polacy nie zrobili niczego, co powinno wywołać unijną krytykę. (...) Nie przekroczyli żadnych progów, które stanowiłyby podstawę do nieuzasadnionych kroków (...) ze strony raczej pewnych siebie (zachodnich) demokracji" - powiedział Orban w publicznym radiu Kossuth.
"Brukselę po prostu irytują silne państwa narodowe, które wypowiadają się w wyraźny i uczciwy sposób (...) i które mówią, że niektóre sprawy należy rozwiązywać w Warszawie i w Budapeszcie, a nie w Brukseli" - dodał.
"To automatycznie wyzwala negatywne odruchy Pawłowa wśród unijnych biurokratów, którzy następnie naskakują na kraj ośmielający się używać jasnego języka (...) i wyraźnie przedstawiać swoje cele" - podkreślił.
"Zachód nie ma moralnych ani faktycznych podstaw, by prosić nas, byśmy spełniali demokratyczne kryteria" - powiedział, nawiązując do napaści na tle seksualnym w noc sylwestrową w Kolonii, o które oskarżano migrantów i o których niemieckie media nie informowały przez kilka dni. "Proszę sobie wyobrazić (sytuację, w której) węgierskiemu rządowi udałoby się osiągnąć to, że żadne państwowe ani prywatne media nie podałyby przez wiele dni informacji (...) o takiej masowej zbrodni jak ta, do której doszło w Kolonii" - oświadczył.
13 stycznia Komisja Europejska rozpoczęła wobec Polski procedurę ochrony państwa prawa. Jak uzasadniała, powodem jest nieprzestrzeganie wiążących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie jego składu i wyboru sędziów, a także wątpliwości co do reformy TK, uchwalonej 23 grudnia ub. roku. Pierwsza faza procedury polega na dialogu i wymianie informacji z polskim rządem. Procedura ta została zastosowana po raz pierwszy. We wtorek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w Polsce.
Orban, który zdobył poparcie dzięki twardemu stanowisku w sprawie kryzysu migracyjnego, powtórzył też swą opinię, że do kraju nie należy wpuszczać migrantów, chyba że chodzi o osoby, które chcą otrzymać azyl polityczny. Dla Węgier "najlepsza liczba (uchodźców) to zero" - dodał.
Wyraził też zadowolenie z decyzji Austrii, która zamierza przyjąć w tym roku tylko 37,5 tys. uchodźców. "Myślenie dogmatyczne skapitulowało przed rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem" - ocenił. Zdaniem premiera była to "najważniejsza wiadomość w ostatnim czasie".