Święta noc na froncie

Monika Andruszewska

|

GN 03/2016

publikacja 14.01.2016 00:15

Okolice donieckiego lotniska – najsławniejszego przyczółka obrony armii ukraińskiej, który jest teraz w rękach separatystów z samozwańczej Republiki Ludowej. Są święta Bożego Narodzenia. Kilka dni po wygaśnięciu rozejmu z Mińska.

Misza na pozycji Karpackiej Siczy w pobliżu donieckiego lotniska Misza na pozycji Karpackiej Siczy w pobliżu donieckiego lotniska
Monika Andruszewska

Pozycja Karpackiej Siczy to labirynt okopów i schronów wykopanych na poddonieckim wzgórzu. Od ruin lotniska dzieli ją 700 metrów. Co jakiś czas powietrze przecina salwa z karabinu maszynowego. Separatyści strzelają z nowego terminalu lotniska. Tego, który rok temu był tak heroicznie broniony przez Ukra- ińców. Wzgórze przypomina ogromne, zaśnieżone mrowisko, po którym żołnierze krążą jak mrówki. W labiryncie oblodzonych okopów wybudowano prowizoryczne schrony zakryte zasłonami z ciężkich koców. – W każdej chwili ostrzał może zmiażdżyć nasze pozycje jak człowiek depczący nogą mrówczy kopiec – zauważa ponuro jeden z ukraińskich żołnierzy. Ostatni ostrzał tej pozycji gradem był w październiku. Podmuch eksplozji zmiótł fortyfikacje, wzniósł żołnierzy sprawujących wtedy wartę ze wzgórza i rzucił ich na ziemię kilkanaście metrów dalej.

Karpacka Sicz

Nazwa „Karpacka Sicz” nawiązuje do historii Organizacji Obrony Narodowej Sicz Karpacka, która walczyła z Węgrami na Zakarpaciu przed drugą wojną światową. Kum, dowódca Karpackiej Siczy, to ponad 50-letni mężczyzna z Zakarpacia. – W 1991 r. niepodległość została dana Ukrainie bez rozlewu krwi, w zasadzie dostaliśmy ją w prezencie od Polski i państw bałtyckich, które wtedy walczyły o swoją wolność. Ale w życiu nie ma nic za darmo. Teraz, walcząc na Donbasie, płacimy swój dług. I budujemy przyszłość. Cieszę się, że przyjeżdżają do nas polscy dziennikarze. Polska to w tym momencie najważniejszy i najbliższy polityczny partner dla Ukrainy – mówi. Jednostka dowodzona przez Kuma była początkowo niezależnym batalionem ochotniczym, lecz teraz przekształcono ją w odrębną kompanię, wchodzącą w skład 93. brygady. – Ochotnicy spełnili już swoją rolę w tej wojnie – zatrzymali rosyjską inwazję, gdy nasz rząd nie myślał jeszcze o obronie – opowiada Kum. – W moim oddziale walczą studenci, biznesmeni, nauczyciele, dziennikarze, pracownicy fizyczni… Ukraińscy patrioci ze wszystkich klas, po prostu osoby, które poczuły obowiązek obrony swojej ojczyzny. Ci ludzie przez rok walczyli za darmo, bez żadnego wsparcia materialnego i pomocy w przypadku np. odniesienia rany. Dlatego zdecydowaliśmy się pójść do armii. Pomoc od rządu nie jest duża, ale lepsze to niż nic – dodaje. Mimo że to oficjalna jednostka, żołnierzom wciąż brakuje dobrego sprzętu. Trudno nie zauważyć cywilnych elementów w ich strojach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.