Kopiec zgody

Andrzej Nowak

|

GN 02/2016

Zastanawiając się nad praktycznymi możliwościami zmniejszania przepaści, która nas dzieli, pozwoliłem sobie zaproponować na mijające święta Bożego Narodzenia powrót do idei, w której moglibyśmy spróbować zakopać nasze wojenne topory – do idei kopca św. Jana Pawła II.

Kopiec  zgody

Mój ojciec, z którym często przemierzałem szlaki spacerowe na kopiec Kościuszki i nieco dalszy – Piłsudskiego, wskazywał mi, jeszcze za życia naszego papieża, dobre miejsce na trzeci kopiec, w pół drogi między tymi dwoma – naturalne miejsce na ten symbol wdzięczności rodaków dla największego spośród nas: dla Karola Wojtyły. Kiedy papież umarł, entuzjastycznie poparł ten pomysł jego przyjaciel – kardynał Stanisław Nagy. Wtedy jednak wydawało się, że to pomysł jakoś może „konkurencyjny” wobec pięknej idei Centrum Jana Pawła II, nad którą patronat objął kard. Stanisław Dziwisz. Kopiec wydawał się niepotrzebny. Świętemu Janowi Pawłowi on na pewno nie był i nie jest do niczego potrzebny. Wydaje mi się, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebny jest nam, Polakom. Nie tylko wierzącym katolikom, ale tym wszystkim, którzy szanowali to dobro, którego symbolem w naszym publicznym życiu był Jan Paweł II: dobro wspólne. Dziś, podzieleni na zwalczające się zajadle obozy, potrzebujemy odnowienia tego poczucia, które ostatni raz chyba gościło w ogromnej większości naszych serc w kwietniu 2005 roku: w czasie kiedy jednoczyło nas poczucie wdzięczności dla odchodzącego papieża, patrona naszych trosk, dobrego ojca naszej wspólnoty. W swoim ostatnim słowie, w liście do rodaków datowanym na 1 kwietnia 2005 roku, adresowanym do generała zakonu paulinów na Jasnej Górze z okazji 350. rocznicy obrony klasztoru jasnogórskiego w czasie szwedzkiego potopu, Jan Paweł II wezwał nas do „jedności w budowaniu dobra, dla pomyślnej przyszłości Polski i wszystkich Polaków (…), do strzeżenia skarbca ponadczasowych wartości, aby korzystanie z wolności było ku zbudowaniu, a nie ku upadkowi”.

Właśnie z myślą o tych słowach, o tym wezwaniu, tak niepokojąco aktualnym w dzisiejszej rzeczywistości, wróciłem w końcu 2015 roku do idei kopca. Czy moglibyśmy odnowić jeszcze to poczucie, że możemy być razem, że coś dobrego nas łączy? Dzielenie dzieli, tylko wspólne budowanie może budować. Zbudujmy więc razem nie piramidę, nie dzieło pysznej gigantomanii, ale zdobądźmy się na jeden, tak nam dzisiaj potrzebny owoc wspólnej pracy. Żeby każdy mógł dosypać przyniesioną przez siebie garść ziemi, przywieźć ją swoim trudem, na taczce. Nie jak w ostatnich manifestacjach: „Kaczka na taczkę”, ale w intencji zgody, choć w tym jednym punkcie. Tu nie idzie o kolejny pomnik dla świętego papieża, ale o wykorzystanie szansy, jaką dla naszej podzielonej wspólnoty może być to symboliczne spotkanie w wysiłku podejmowanym razem. Tak jak scalało, przynajmniej w jakimś stopniu, doświadczenie takiej pracy przy kopcu Kościuszki, a potem Piłsudskiego. Przed Światowymi Dniami Młodzieży, które przecież także przez szacunek milionów ludzi na całym świecie dla świętego Jana Pawła zgromadzą uczestników ze wszystkich kontynentów na tym święcie nadziei w Krakowie, moglibyśmy zacząć tę pracę. Skończyć moglibyśmy ją w roku 2020, kiedy przypadnie setna rocznica urodzin Karola Wojtyły i setna rocznica obrony Europy przed bolszewizmem – obrony wysiłkiem zjednoczonej Polski. Wszyscy są zaproszeni: każdy uczestnik KOD-u, każdy z 8 630 637 tych, którzy w ostatnich wyborach prezydenckich oddali swój głos na kandydaturę Andrzeja Dudy, i każdy z tych, którzy wtedy z prawa głosu nie skorzystali. Wszyscy są zaproszeni do okazania dobrej woli, do wspólnego budowania.

Wszyscy są zaproszeni nie przeze mnie, oczywiście, ale przez tego wielkiego ducha, który skupiał Polaków i patronował naszej solidarności. Tę właśnie propozycję przedstawiłem na Boże Narodzenie za pośrednictwem portalu wPolityce.pl. Wydrukowała ją także „Rzeczpospolita”, nie odpowiedziała na moją prośbę „Gazeta Wyborcza”, ale zareagował życzliwie na mój tekst jeden z dziennikarzy jej krakowskiej redakcji. Podkreślam to z nadzieją, bo chciałbym dotrzeć z tą ideą do każdego, kto pamięta 16 października 1978 roku – wielki dzień naszej narodowej wspólnoty, albo choć 2 kwietnia 2005 roku, może ostatni dzień tej wspólnoty. A może jednak nie ostatni? Teraz chcę bardzo prosić o rozważenie tej idei Czytelników „Gościa”. Może macie Państwo lepszy pomysł odpowiedzi na zacytowany tutaj ostatni apel Jana Pawła II do nas? I na dzisiejszą zimną wojnę domową w naszym wspólnym domu? Bardzo możliwe, że są lepsze pomysły. Ja lepszego nie mam, a szukam gorączkowo szansy na zatrzymanie tego wyścigu wzajemnej złości, który wszyscy razem możemy tylko przegrać. Dwa już usypane kopce na horyzoncie krakowskich Błoń pokazują znaczenie dwóch spraw, którym dwaj bohaterowie służyli, spraw stanowiących o specyfice polskiego doświadczenia historycznego: to Rzeczpospolita i niepodległość. W tych dwóch sprawach – które łączy jedna idea nadrzędna: wolności – kryje się to nasze dziedzictwo, bez którego zrozumienia i podjęcia nie będziemy Polakami, nie pojmiemy siebie jako wspólnoty, w której warto być. Im są naprawdę poświęcone kopce Kościuszki i Piłsudskiego. Kopiec Karola Wojtyły – świętego Jana Pawła wskazać mógłby na jedną jeszcze wartość, bez której ani Rzeczpospolita, ani niepodległość się nie ostoją: to jest solidarność, to jest zgoda, to jest wzajemna miłość albo – przynajmniej – szacunek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.