– Ludzie mówią: „Co to za pomysł – budować kościół, kiedy na Zachodzie je zamykają” – opowiada Elżbieta Grocholska-Zanussi. – Odpowiadam, że Pan Jezus siadł z uczniami do kolacji, Ostatniej Wieczerzy, żeby spotkać się z nimi realnie. Do takiego spotkania potrzebna jest każda nowa świątynia.
Elżbieta Grocholska-Zanussi przypomina, że świątynie powinny być piękne, bo piękno jest atrybutem Pana Boga
jakub szymczuk /foto gość
Bóg, żyjąc na ziemi, miał takie ciało jak my – mówi pani Elżbieta. – Żeby odnaleźć w sobie ten Boski element, musimy wejść do kościoła, który ma mury, ogrzewanie, dzwony, ołtarz. Usiąść przy stole jak uczniowie z Chrystusem, a potem starać się okazywać bliźnim miłość, której nas nauczył. Nie żyć jak bydlęta, czuwające przy swoich żłobach i majątkach, ale patrzeć w górę. W każdym kościele możemy się wydobyć z gnuśnej materii i dotknąć nieba.
Bezinteresowny dar
W latach 70. ubiegłego wieku pani Elżbieta obiecała zbudowanie kościoła mieszkańcom wsi Bochotnica, położonej 4 km od Kazimierza Dolnego. Jakby w ten sposób odwoływała się do tradycji swoich arystokratycznych przodków – Grocholskich i Czetwertyńskich, którzy ufundowali m.in. sobór Przemienienia Pańskiego w Winnicy, dziś leżącej na Ukrainie, i kościół Wszystkich Świętych w Grocholicach. W 2013 r. byłam świadkiem jej rozmowy z mężem, wybitnym reżyserem Krzysztofem Zanussim.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.