Nieznośna względność najwyższych trybunałów

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 50/2015

publikacja 10.12.2015 00:15

Wyroki najwyższych trybunałów w wielu sprawach zależą nie od znajomości prawa sędziów, ale od wyznawanych przez nich poglądów.

Nieznośna względność najwyższych trybunałów

Do najwyższych trybunałów, które rozstrzygają w sposób ostateczny i nieodwołalny, od dawna mam pewien dystans.

Szczególnie po tym, jak kilka miesięcy temu Sąd Najwyższy USA orzekł, że zakaz zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci narusza zawartą w konstytucji zasadę równego dostępu obywateli do ochrony prawnej. W ten sposób sąd zalegalizował „małżeństwa” homoseksualne na terenie całego kraju, czyli we wszystkich stanach. Co więcej, zrobił to pięcioma głosami „za” przy czterech głosach przeciwnych. Czyli „homomałżeństwa” przeszły jednym głosem 9-osobowego gremium. Rozstrzygnięcie, czy „małżeństwa” homoseksualne wynikają z konstytucji amerykańskiej czy też nie, jest od początku do końca kwestią światopoglądu i polityki, a nie jakiejś prawniczej wiedzy. Jeśli czterech wybitnych znawców konstytucji jest „przeciw”, a pięciu innych wybitnych znawców konstytucji jest „za”, to co z tego wynika? Że czterech się myli, gdyż niedostatecznie zgłębiło sens zapisów konstytucyjnych, a pięciu ma rację? W żadnym wypadku! Znaczy to, że ideologia homoseksualna zdobyła w Sądzie Najwyższym większość.

Wiadomo, że wybór sędziów najwyższych trybunałów to sprawa polityczna, bo wyroki w wielu ważnych sprawach zależą nie od znajomości prawa, ale od wyznawanych poglądów.

Polska awantura o Trybunał Konstytucyjny pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, obłudę ludzi, którzy teraz rozrywają szaty, że demokracja zagrożona, ale kilka miesięcy wcześniej, kiedy PO zrobiło z Trybunału organ partyjny, nie widzieli żadnego problemu. Po drugie, upolitycznienie wielu (na szczęście nie wszystkich) sędziów Trybunału zachowujących się tak, jakby byli gorliwymi członkami partii, która przegrała wybory. Ujrzeliśmy oblicze upartyjnionej władzy broniącej interesów określonej grupy.

W tej sytuacji widzę potrzebę nowej konstytucji, która lepiej, precyzyjniej określi sposoby kontroli władzy ustawodawczej i wykonawczej. Nie chcę jakiejś sądokracji, w której kilku sędziów-ideologów, wymachując konstytucją, blokuje i przepycha, co chce, na przykład, że „homomałżeństwa” są wynikającym z konstytucji prawem człowieka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.