Bo "ciemny lud to kupi"...

Wojciech Teister

W dyskusjach politycznych mamy pewną głupią manierę, którą sami sobie szkodzimy.

Bo "ciemny lud to kupi"...

Jest taka głupia maniera w Polsce, niestety powszechna, a w ostatnim czasie mocno zauważalna. Polega ona na tym, że w dyskusji o polityce wielu z nas zamiast oceniać konkretne sytuacje na podstawie tego, co o nich wiemy, ocenia je na podstawie szyldu partii, która coś zrobiła lub nie. Efekt jest taki, że pojawiają się coraz częściej podwójne standardy oceniania rzeczywistości - ten sam czyn popełniony przez polityka partii X jest zły, a gdy popełni go polityk ugrupowania Y, już jest dobry.

O ile jestem w stanie zrozumieć tego typu retorykę u działaczy partyjnych (w których interesie jest dobry wizerunek ich ugrupowania), o tyle u ludzi niezaangażowanych partyjnie już nie. Tak na zdrowy, chłopski rozum - jeśli będziemy komentowali życie polityczne przez pryzmat konkretnych działań, stosując te same standardy dla wszystkich partii, wymusimy na politykach pewien wymagany i oczekiwany poziom działania w przestrzeni publicznej. Jeśli natomiast będziemy oceniali głównie przez pryzmat szyldu partyjnego - nauczymy ich podlizywania się swojemu elektoratowi i damy przyzwolenie na realizację interesów partyjnych. W ten sposób psujemy państwo i obniżamy standardy życia publicznego, a rządzący - niezależnie z której strony sceny politycznej - działają według zasady: ciemny lud to kupi.

Wielu z nas cechuje irracjonalne myślenie, że "skoro głosowałem na partię Z, to przez kolejną kadencję jestem zobowiązany jej bronić". Bzdura. Mam prawo od niej wymagać i rozliczać ją z tego, co robi.

A jeśli już na serio nie interesuje nas jakość działań polityków, tylko mamy potrzebę posiadania jakiegoś tożsamościowego środowiska, z którym chcemy identyfikować się na dobre i na złe, to proponuję z polityki przerzucić się na sport. Ślepe kibicowanie przed telewizorem jednej drużynie nikomu nie szkodzi. Jednej partii - owszem.