Fetysz zagranicznej prasy

Wojciech Teister

Opinie zachodnich dzienników na temat polskiej polityki powinny nas interesować tyle co plotki sąsiadek na temat naszej rodziny.

Fetysz zagranicznej prasy

Przy okazji ostatnich wydarzeń politycznych w Polsce możemy zauważyć w ostatnim czasie pewien rodzaj perwersji. To fetysz zagranicznych mediów. A konkretnie podniecanie się tym, co o wydarzeniach w Polsce piszą zachodnie gazety. Po expose Beaty Szydło, po ogłoszeniu składu rządu, czy po wygranych przez PiS wyborach w mediach, od papieru przez internet i radio, na telewizji kończąc, z namaszczeniem cytuje się zachodnie dzienniki. W samym cytowaniu nie byłoby jeszcze nic dziwnego, gdyby nie fakt, że "FAZ", "The Washington Post" czy "Suddeutsche Zeitung" są nam przedstawiane jako wyrocznie, a co najmniej jako obiektywne ośrodki krytyki polskiej polityki, których opiniami powinniśmy się poważnie przejmować.

Przepraszam, z jakiej niby racji? Czy głównym celem polskiego rządu jest uzyskanie pozytywnych recenzji w niemieckiej czy francuskiej prasie? No chyba nie. A myślicie, że społeczeństwo niemieckie w poniedziałek po wyborach do Bundestagu pierwsze, co robi, to otwiera z drżeniem "Rzeczpospolitą" i "Nasz Dziennik", by przekonać się, czy aby na pewno dokonali dobrego wyboru? Serio powinniśmy się przejmować tym, co napiszą o naszej polityce Niemcy, Francuzi czy Amerykanie? A niech sobie piszą, to ich święte prawo. Nie zapominajmy jednak o tym, że piszą z perspektywy interesu własnego, nie naszego.

Oczywiście zawsze pożądane jest, by dobrze żyć z sąsiadami. Ale marudzenie zachodniej opinii publicznej na polski rząd, który jeszcze nie zaczął rządzić, przypomina trochę plotkowanie szacownych pań z sąsiedztwa, które krytykują to, że rozpoczynamy remont elewacji własnego domu. A nawet jeśli skrytykują nowy tynk po zakończeniu remontu - czy z tego powodu przemalujesz lub zerwiesz świeżo położoną elewację? Przecież to tobie ma się podobać.

Opinie zachodnich gazet (zarówno pozytywne, jak i negatywne) powinny nas interesować tyle co plotki sąsiadek na nasz temat. Dobrze je znać, ale nie warto zanadto się nimi przejmować. Interesować nas powinno to, co realnie dzieje się w kraju. Bo w domu mieszka się z własną żoną, nie z sąsiadką. Przesadna troska o opinie sąsiadki może jedynie rodzić podejrzenia o niezdrowe relacje z plotkującą panią.