Exposé z arogancją w tle

Franciszek Kucharczak

Pani premier powiedziała m.in.: „Chcemy, by rozkwitała Łódź”. Widzicie, jaka ona jest? A co ze Słupskiem?

Exposé z arogancją w tle

Gdy Beata Szydło na początku exposé powiedziała, „Koniec z arogancją władzy”, rozległy się oklaski i śmiechy. Oklasków było więcej niż śmiechów, bo Platforma Obywatelska w nowym parlamencie nie ma większości. Pytanie jednak, z czego się Platforma śmiała, skoro nowa władza rządzi dopiero trzeci dzień (a i to nie bardzo, bo jeszcze nie było zatwierdzenia przez Sejm). Jak to możliwe, żeby dla kogoś po kilkudziesięciu godzinach już „oczywistym” się stało, że ta władza jest arogancka? A tak to możliwe, że Platforma prawdopodobnie przez minione osiem lat nie zauważyła, że to ona rządziła. W przekonaniu, że jest w opozycji, utwierdzały ją zblatowane z nią media „publiczne”, które traktowały rzeczywistą opozycję (konkretnie PiS) tak, jakby była władzą. Rozliczały ją tak, jakby rządziła, a chroniła władzę tak, jakby ta pełniła funkcję kontrolną w interesie społecznym. W tych warunkach nic dziwnego, że PO nie zauważyła, że przegrała i wydaje się tym ludziom, że Polacy ciągle ich kochają. Nic więc im nie mówią wyniki wyborów, ani nawet wciąż wzrastająca popularność nowej władzy. Może wciąż mają nadzieję, że podłożone przez nią bomby – w Trybunale Konstytucyjnym czy w próbie sądowego utopienia Mariusza Kamińskiego – wybuchną, a ich efekty pozwolą przywrócić stan poprzedni.

Ale to już chyba nie zadziała. Splot wydarzeń, towarzyszący zmianie władzy w Polsce, sprawia, że wznoszona latami piramida kłamstw, spojona zaprawą politycznej poprawności, zaczyna się sypać. Na oczach wszystkich nastąpiło fiasko polityki służalczości względem wiodących państw Unii. Miniona władza używała retoryki utrwalania w nas kompleksu pariasa i ksenofoba, który nie lubi obcych, bo ma taką narodową cechę. Tymczasem dziś widzimy, że całe to tanie moralizatorstwo o konieczności przyjmowania migrantów jak leci, służyło państwom multi-kulti, które chcą do nas zwyczajnie eksportować swoje problemy – i to Beata Szydło powiedziała. I choć posłowie PO się z tego śmieją, Polacy temu przyklaskują. Bo po wydarzeniach w Paryżu nawet te media, które dotąd uprawiały słuszniackie klakierstwo, mówią dziś, że na Zachodzie są takie dzielnice, do których policja się nie zapuszcza, bo islamiści robią tam co chcą, a w meczetach uprawia się tam dżihadystyczną propagandę. Ba! Dowiadujemy się, że taka dzielnica jest w samej stolicy europejskiej słuszności i światłości – w Brukseli! Mało tego – okazuje się, że stamtąd właśnie ruszyli zamachowcy, żeby Paryżanom pokazać, kto tu teraz będzie rządził.

W kontekście takich i paru innych rzeczy można powiedzieć, że początek rządów nowej władzy nastąpił w wyjątkowo korzystnych dla niej okolicznościach. Ludzie po prostu widzą dziś, jak ośmioletnia taktyka byłej władzy ma się do realiów.

Siłą rzeczy nowa władza nie może podobać się byłej, bo w wielu istotnych sprawach zupełnie odwraca kierunek. Przedstawiony w exposé Beaty Szydło program musi się poprzedniej władzy wydawać arogancki choćby dlatego, że idzie w poprzek jej proroctwom, iż 500 zł na dziecko czy sprawa emerytur to obiecanki cacanki. Co gorsza, Polakom, jak się zdaje, podoba się „arogancki” sposób zdobycia na to pieniędzy: podatki sektorowe – bankowe i od supermarketów. Dla byłej władzy aroganckie musi być w tej sytuacji mówienie, że „dziecko to nie koszt – to inwestycja” i konkretne podjęcie polityki prorodzinnej i pronatalistycznej.

Pani Szydło jest arogancka, bo mówi o dokończeniu budowy gazoportu w sytuacji, gdy przecież pani Kopacz już gazoport otwarła. Pani Szydło jest arogancka, gdy chce naprawy wymiaru sprawiedliwości, bo przecież była władza bardzo dobrze z tym wymiarem żyła. Pani Szydło wreszcie jest arogancka, gdy mówi o rozkwicie Łodzi, a o Słupsku, tak wspieranym przez byłą władzę, ani słowa.

Jak żyć? Jak żyć?