Reguła karczmy

Jacek Dziedzina

|

GN 47/2015

publikacja 19.11.2015 00:15

O historii pewnej nocy w gospodzie, dialogu z heretykami i mitach o wędrownym kaznodziejstwie z o. Tomaszem Gałuszką OP, z okazji jubileuszu 800-lecia dominikanów,

O. dr Tomasz Gałuszka OP,  dyrektor Dominikańskiego Instytutu Historycznego, sekretarz naukowy Międzynarodowej Komisji Historii i Studiów nad Chrześcijaństwem (Polska Akademia Umiejętności), adiunkt w Katedrze Historii Średniowiecza Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie O. dr Tomasz Gałuszka OP, dyrektor Dominikańskiego Instytutu Historycznego, sekretarz naukowy Międzynarodowej Komisji Historii i Studiów nad Chrześcijaństwem (Polska Akademia Umiejętności), adiunkt w Katedrze Historii Średniowiecza Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie
Roman Koszowski /Foto Gość

Jacek Dziedzina: Ile jest św. Dominika w dominikanach po 800 latach?

O. Tomasz Gałuszka: Nie zadajemy sobie tego pytania. Dominik jest dla nas towarzyszem w drodze, nauczycielem, ale wzorem jest Chrystus. Są takie zakony, gdzie postać założyciela była tak bardzo charyzmatyczna i wielka, że zakonników niejako wkładało się w gotowe „matryce”. U nas nigdy tak nie było.

Dominik nie zostawił też po sobie zbyt wielu pism, żadnej reguły zakonnej. Jezuici mają „Ćwiczenia duchowne” św. Ignacego, a dominikanie?

To, że nie zostawił po sobie pism, pokazuje raczej, jak bardzo był zaangażowany w organizację i dzieło głoszenia. Jego mobilność pokazuje też, że mamy do czynienia z innym modelem świętości. W XIII wieku ludzie zaczynają fascynować się Ewangeliami synoptycznymi, a szczególnie Ewangelią wg św. Mateusza. Odkrywają w niej wartość działania i to, że kontemplacja jest cudowna, ale że Jezus jednak chodził i głosił. Wiek XIII to wiek świętych, którzy wchodzą w nową aktywność. Dlatego Dominik nie pisał zbyt dużo.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.