PAP
publikacja 10.11.2015 07:12
Istnieje "wysokie prawdopodobieństwo", że katastrofę rosyjskiego Airbusa na Synaju spowodowała bomba podłożona przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), lub powiązanych z tą organizacją - powiedział w poniedziałek szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond.
Pasażerowie na lotnisku Pułkowo w Sankt Petersburgu obserwują monitory, na których pojawiają sie informacje o odwołaniu lotów do Szarm el-Szejk (Rosja po katastrofie samolotu zawiesiła loty do Egiptu) ANATOLY MALTSEV /PAP/EPA
Zdaniem Hammonda, który udzielił wywiadu telewizji CNN, "jest bardziej prawdopodobne, że na pokładzie samolotu była bomba, niż inne wytłumaczenie (tej katastrofy)".
"Jest też wysoce prawdopodobne, że zamieszane w to jest Państwo Islamskie" - dodał.
Hammond zastrzegł, że "nie chce przez to powiedzieć, iż był to atak kierowany z głównej siedziby IS w Syrii". "Mógł go dokonać ktoś inspirowany przez IS, kto stał się radykałem pod wpływem propagandy tego ugrupowania i działający we własnym imieniu" - powiedział.
Agencja France Presse przypomina, że egipska filia IS już bezpośrednio po tragedii na Synaju przyznała się do spowodowania katastrofy rosyjskiego samolotu.
Lecący z Szarm el-Szejk w Egipcie do Petersburga Airbus A321 rosyjskiego towarzystwa Metrojet rozbił się 31 października na półwyspie Synaj w 24 minuty po starcie. Nie ocalał nikt z łącznie 224 pasażerów i członków załogi. Zachodni eksperci i politycy od początku wyrażali przypuszczenie, że przyczyną katastrofy mógł być zamach bombowy, natomiast Moskwa traktowała tę hipotezę sceptycznie.
Poza Wielką Brytanią, również wiele innych państw, w tym USA, wskazało na zamach bombowy jako na najbardziej prawdopodobną przyczynę katastrofy.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew przyznał w poniedziałek po raz pierwszy, że w badaniu przyczyn katastrofy bierze się pod uwagę prawdopodobieństwo zamachu terrorystycznego.