Nowy rząd PiS będzie mądrzejszy?

Stefan Sękowski

W gabinecie Beaty Szydło zasiądzie pierwszy garnitur Prawa i Sprawiedliwości. Miejmy nadzieję, że ci politycy wyciągnęli wnioski z porażki swojego poprzedniego rządu.

Nowy rząd PiS będzie mądrzejszy?

Beata Szydło ogłosiła skład swojego przyszłego rządu. Wśród przyszłych ministrów są niemal same znane nazwiska, od lat grające ważną rolę w PiS, często zresztą wymieniane na dziennikarskiej giełdzie. To przede wszystkim obecni posłowie bądź europosłowie; znalazło się także miejsce dla polityków „stronnictw sojuszniczych”. W tym dla jednego, którego zapewne w składzie nowego gabinetu się nie spodziewaliśmy.

Chodzi o Zbigniewa Ziobro, który ponownie zostanie ministrem sprawiedliwości. Niegdyś typowany wręcz na następcę Jarosława Kaczyńskiego, w pewnym momencie zdecydował się wraz ze sporą liczbą stronników odejść i założyć Solidarną Polskę. Nie sądzę jednak, by powołanie go na to odpowiedzialne stanowisko wynikało z ponownego zbliżenia się go do PiS: raczej z tego, że w sejmie może liczyć na 9 „szabli”, bez których PiS nie ma samodzielnej większości. Kaczyński musi pilnować także tego, by blisko obozu „Zjednoczonej Prawicy” pozostała Polska Razem, dlatego też Jarosław Gowin otrzymał nie tylko tekę ministra nauki i szkolnictwa wyższego, ale także został wicepremierem.

Ciekaw jestem, czy ktoś rzeczywiście uwierzył w to, że wyciągnięty z kapelusza na szybko Gowin może zostać ministrem obrony narodowej. Tak się oczywiście nie stało, szefem MON zostanie ulubieniec publiczności, Antoni Macierewicz. Zajęcie na najbliższe dni zapewni Tomaszowi Lisowi et consortes także Mariusz Kamiński, nowy koordynator służb specjalnych.

Jednak, parafrazując klasyka, Schadenfreude z goryczy salonu nie zastąpi nam Polski. Bo i u mnie te kandydatury budzą mieszane uczucia. Mam nadzieję, że politycy PiS, o 8 lat starsi, wiedzą, że ich poprzedni rząd zakończył przedwcześnie swoją działalność nie z powodu niechęci mediów i kreciej roboty koalicjantów, jak to próbuje się czasem przedstawić. Bezpośrednią przyczyną było odwołanie Andrzeja Leppera ze stanowiska ministra rolnictwa wynikłe z, delikatnie mówiąc, nadgorliwości Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a także z zarządzania krajem poprzez nieustanny kryzys polityczny. I jeśli PiS chce rzeczywiście zmieniać Polskę, starych błędów popełniać nie może. Teraz potrzebna jest spokojna praca, której symbolem będą, moim zdaniem, inny wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, minister finansów Paweł Szałamacha, czy minister ds. europejskich Konrad Szymański. Bo łaska wyborców na pstrym koniu jeździ.

TAGI: