Komendantka i dziewczynki

Agata Puścikowska

|

GN 45/2015

publikacja 05.11.2015 00:15

– Ja mam dzieci udane, wnuki i prawnusia. Oni nie mieli nic. Nawet nazwiska na cmentarzu. Dziewczynki bardzo mi pomogły. Niech pamiętają.

Pani Wanda Traczyk-Stawska opiekuje się kolejnym już pokoleniem harcerek  ze 145. WDH "Wiosna" Pani Wanda Traczyk-Stawska opiekuje się kolejnym już pokoleniem harcerek ze 145. WDH "Wiosna"
roman koszowski /foto gość

Cała ta przyjaźń z dziewczynami zaczęła się od pomocy dzieciakom w Centrum Zdrowia Dziecka. Był początek lat 80. ub. wieku. Pani Wanda Traczyk-Stawska wiedziała, że dzieciom w szpitalu dzieje się źle: do części przyjeżdżają rodzice, ale całkiem sporo leży samotnie i tęskni. A Msza Święta? Dzieci nie dawały rady samodzielnie schodzić do kaplicy szpitalnej. Potem nie dawały rady stać godzinę lub siedzieć na podłodze. Krzeseł nie było... – Nawiązałam wtedy kontakt z wawerską drużyną harcerzy. Jeszcze wtedy była to drużyna mieszana, chłopcy i dziewczęta. Zaczęli pomagać dzieciom w Centrum. Poznaliśmy się. Polubiliśmy. W końcu dziewczęta, gdy drużyna zmieniła się w żeńską, poprosiły mnie o wskazanie patronki. Poradziłam moją komendantkę ze Szkoły Młodszych Ochotniczek w Nazarecie, mjr Teodorę Zofię Sychowską. Przyjęły. – Ale to nie do końca tak było, pani Wando – przerywa z uśmiechem 18-letnia Agata Szczerbik, drużynowa 145. Warszawskiej Drużyny Harcerek „Wiosna” ZHR. – Przecież ówczesna drużynowa prosiła, by to pani została naszą patronką! Tylko pani, ze skromności, odmówiła, wskazując swoją komendantkę. Może i dobrze. Dzięki temu od blisko 30 lat dziewczęta mają dwie patronki. Formalną i nieformalną. Choć pani Wanda to nawet więcej niż patronka: to przyjaciółka, nauczycielka patriotyzmu, komendantka. Wzór niedościgły i... tak bliski.

Patriotyzm przy herbatce

Jest sobotni wieczór, tuż przed uroczystością Wszystkich Świętych. Zbiórka przed akcją. Przy herbatce. – Bo przy herbatce najłatwiej mówić. Nawet o trudnych sprawach – pani Wanda krząta się w kuchni, szykuje herbatę, bo zaraz przyjdą „jej” dziewczęta. Ze 145. WDH „Wiosna”. I opowiada. Gdy wybuchła wojna, miała 12 lat. Nagle przerwane rodzinne, dziewczęce szczęście. Starszy brat w konspiracji. Mama zmarła. Trzeba było zająć się dwiema młodszymi siostrami. – A mnie ciągnęło do walki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.