Dodatek na dziecko? Najlepsza reforma emerytalna!

Wojciech Teister

Warunek jest jeden - kontynuacja świadczenia i polityki prorodzinnej przez kolejne rządy.

Dodatek na dziecko? Najlepsza reforma emerytalna!

PiS jeszcze nie zaczął rządzić, a już jest krytykowany za wszystko, co dopiero zamierza (lub czego nie zamierza) zrobić. Fakt, że dyskusja przed wprowadzeniem istotnych zmian jest potrzebna. Ale pod warunkiem, że będzie to dyskusja merytoryczna i sięgająca prognozowanych skutków w dalekiej perspektywie czasowej. I tego często brakuje.

Przykład? Debata nad projektem dodatku 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko. Bardzo często pomysł jest krytykowany ze względu na wysokie koszty. Fakt, tanie to nie będzie. Ale krytycy patrzą na projekt wyłącznie z perspektywy doraźnej. Tymczasem propozycja PiS (o ile wygospodaruje się w sensowny sposób na nią pieniądze) to inwestycja długofalowa. Dlaczego?

Współczesna Polska jest krajem o bardzo niskim współczynniku dzietności. W polskich rodzinach rodzi się bardzo mało dzieci. Nie wynika to z niechęci Polek do macierzyństwa (w Wielkiej Brytanii, gdzie mają zapewnione bezpieczeństwo finansowe, Polki rodzą bardzo często). Przyczyną zwykle jest niepewność ekonomiczna i socjalna, a na to składają się niskie zarobki, wysokie koszty utrzymania i pielęgnacji dziecka oraz lęk o zapewnienie opieki po powrocie matki do pracy i w ogóle strach o utratę pracy.

Konsekwencją niskiej dzietności jest załamujący się system emerytalny. Koszty jego utrzymania są coraz wyższe i będą rosnąć (albo emerytury będą drastycznie maleć). Odchodzący rząd wprowadził w związku z tym reformę emerytalną, zgodnie z która Polacy mają pracować dłużej - do 67. roku życia. Rzecz w tym, że reforma ani nie satysfakcjonuje Polaków, ani nie rozwiązuje w dłuższej perspektywie problemu emerytur. Zmiany wprowadzone przez PO i PSL to kosmetyka trupa, jakim jest ZUS. Pudrowanie skutków zamiast leczenia przyczyn. Realna naprawa państwa (nie tylko w przestrzeni emerytur) może się dokonać na drodze likwidowania przyczyn. A te leżą m.in. w długoletnich zaniedbaniach polityki prorodzinnej. Pomysł PiS, choć kosztowny, dotyka właśnie przyczyn obecnej zapaści systemu emerytalnego. I chociaż na skutki przyjdzie poczekać, to program 500 zł na drugie i kolejne dziecko to inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości. Oczywiście można dyskutować, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby zwykłe obniżenie podatków, które z jednej strony nie pochłaniałoby kosztów administracyjnych obsługi dodatku, z drugiej jednak nie premiowałoby rodzicielstwa tak, jak dodatek ukierunkowany na konkretny cel. I chociaż program 500 plus nie rozwiąże wszystkich problemów, jest jednym z elementów tworzenia państwa przyjaznego rodzicielstwu. Tak samo jak wprowadzone przez odchodzącą władzę roczne urlopy macierzyńskie. A każdy element, który może zachęcić polskie małżeństwa do posiadania dzieci, jest wart pochwalenia.

O tym, czy program 500 plus przyniesie oczekiwane skutki, zadecyduje jeszcze jeden czynnik - mądrość lub głupota polityków. Dlaczego? Otóż polityka prorodzinna to działania długofalowe. Mają szansę przynieść skutek tylko pod warunkiem, że świadczenia i przywileje przyznane przez jeden rząd nie będą odbierane lub ograniczane przez kolejny. Poważnym błędem odchodzącej ekipy była np. likwidacja becikowego. Polityk, który znosi prorodzinne prawo w kraju, w którym nie ma zastępowalności pokoleniowej, to zwykły głupiec. A skutki jego głupoty ponosić będzie całe społeczeństwo. Przez długie lata.

Przeczytaj też: Jakie są dodatki na dziecko w krajach UE?