Żeby ktoś wziął, ktoś musi stracić

Ireneusz Krosny


|

GN 44/2015

Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.


Żeby ktoś wziął, ktoś musi stracić

Wiemy, że nie brakuje na tym świecie ludzi bogatych, którzy dorobili się na różnych, delikatnie mówiąc, niejasnych interesach. A to się komuś „powiodło”, bo miał koneksje polityczne albo znał, kogo trzeba, i miał ustawiony przetarg, albo zwyczajnie wziął łapówkę za umożliwienie zrobienia interesu. Oczywiście najbardziej narażeni są tu ludzie administracji publicznej i państwowych firm z tej prostej przyczyny, że sprawują pieczę nad nie swoim majątkiem, z którego bez żalu rozdają tym, którzy są gotowi im trochę „odpalić” w rewanżu. Jedni i drudzy mogą wydawać się bardzo roztropni w pomnażaniu własnego majątku. Bóg jednak patrzy na to nieco inaczej, bo jak by nie było, pieniądze nie biorą się z próżni – żeby ktoś wziął, ktoś musi stracić. W przypadku pieniędzy budżetowych okradana jest Polska. Tym bardziej boli to wtedy, gdy następnie dla załatania tak powstałych dziur ci sami ludzie podnoszą podatki lub biorą kredyty, które wszyscy musimy spłacać. Zło jest złem i dlatego zawsze ma złe skutki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.