Inwazja Bożego rapu

Szymon Babuchowski

|

GN 44/2015

publikacja 29.10.2015 00:15

Tak jak w latach 90. scenę muzyki chrześcijańskiej zdominował ostry rock, tak dziś listy przebojów z ewangelicznym przesłaniem opanowali raperzy.

Ks. Kuba Bartczak,  nim został księdzem,  był znany jako Mane Ks. Kuba Bartczak, nim został księdzem, był znany jako Mane
roman koszowski /foto gość

Wyrastają jak grzyby po deszczu w różnych miejscach Polski. I od razu wdzierają się na listy przebojów, wykrzykując z mocą rapowane świadectwo. Zaryzykowałbym nawet tezę, że to właśnie hip-hop jest dziś gatunkiem muzycznym najczęściej wykorzystywanym przez młodych ludzi jako nośnik ewangelicznych treści.

Szczerze o rzeczach ważnych

Dlaczego tak się dzieje? Mirek „Miru” Kirczuk, raper z grupy Full Power Spirit, którą śmiało można nazwać prekursorem polskiego rapu z Bożym przesłaniem, zwraca uwagę na istotną cechę tego gatunku: – W hip-hopie najważniejsza jest szczerość. Rap z założenia jest formą kultury, która pozwala artyście powiedzieć o rzeczach dla niego istotnych, najważniejszych, bez względu na to, co to jest. Tu zwraca się uwagę na jakość przekazu.

Kiedy jedenaście lat temu Mirek i jego koledzy tworzyli projekt „Hip-hop Dekalog 2004”, zaprosili do współpracy hiphopowców z najwyższej półki: Vienia i Pelego czy Łyskacza. Artyści, nie kojarzeni wcale z nurtem muzyki chrześcijańskiej, podjęli wyzwanie. „Gdyby nie czuli tego, gdyby nie było to częścią ich życia, na sto procent by tego nie zrobili. Bo hip-hop nie jest muzyką komercyjną – tam się nie robi wszystkiego dla pieniędzy” – mówił wówczas Miru.

Być może to właśnie z tego powodu hip-hop stał się formą odpowiednią dla dawania świadectwa. Okazuje się bowiem, że za rytmicznym skandowaniem na tle zapętlonych sampli stoją bardzo często poruszające historie nawróceń. Żywą ilustracją tego zjawiska jest przykład rapera Arkadio, którego piosenka „Jaram się każdą chwilą” od ponad dwóch lat utrzymuje się w czołówce „Listy z mocą!” tarnowskiego radia RDN. Arkadio jako zbuntowany dwunastolatek uciekł w świat alkoholu i narkotyków. Problemy, w tym długi, w które wpadł, wkrótce go przerosły. Po pięciu latach brnięcia w ślepą uliczkę zrozumiał, że takie życie nie ma sensu. Kiedy odkrył, że chrześcijanin „to facet z krwi i kości, który realizuje swoje pasje i talenty”, jego celem stało się inspirowanie młodych ludzi do życia zgodnego ze swoimi pragnieniami. Czyni to nie tylko za pomocą koncertów, ale także przez warsztaty, konferencje i rekolekcje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.