Błąd poznawczy

Franciszek Kucharczak

|

GN 43/2015

publikacja 22.10.2015 00:15

Nie zrozumie Kościoła ten, kto nie wierzy w jego Głowę.

Błąd poznawczy rysunek franciszek kucharczak /gn

Jeszcze nigdy świat niekościelny nie żył tak mocno tym, co dzieje się w Kościele, jak podczas obrad rzymskiego synodu o rodzinie. Wygląda to tak, jakby większość ludzkości, włącznie z ateistami, żydami, masonami i cyklistami, ustawiła się w blokach startowych, aby ruszyć do Komunii, gdy Kościół wreszcie ich do niej dopuści.

O co tu chodzi? Skąd to olbrzymie zainteresowanie praktyką duszpasterską Kościoła wśród tych, którzy do kościoła nawet nie zaglądają? Czyżby wielokrotni rozwodnicy ze światowego establishmentu zapragnęli zostać katolikami i uregulować swój status małżeński i rodzinny? Czyżby gwiazdy Hollywood wezwały swoich fanów do wierności małżeńskiej i wzbudzenia w sobie pobożności eucharystycznej? A może światowe homolobby uznało, że należy skończyć z promocją rozwiązłości, bo odkryło, że również homoseksualiści mogą żyć w łasce uświęcającej?

No niezupełnie. Świat, owszem, jest żywo zainteresowany Kościołem, ale mniej więcej tak, jak krokodyl potencjalną ofiarą. Świat uważa, że Kościół jest dobry, mniam, mniam. Nie rozumie Kościoła, bo nie widzi różnicy między zabawieniem a zbawieniem. Świat chce tego pierwszego, Kościół – tego drugiego. Światu wydało się, że Kościół zmierza ku niemu, dlatego już się oblizuje i mlaska, spodziewając się miliardowej klienteli dla swego biznesu. A spodziewa się, bo błędnie interpretuje sygnały płynące z Rzymu. Jego myślenie życzeniowe zaburza ocenę rzeczywistości. Zaczęło się od wyboru papieża Franciszka, który wydał się światu zaprzeczeniem poprzedników. – Ale superpapież, nie osądza geja! – wybuchły entuzjazmem media po pierwszym spontanicznym wywiadzie Franciszka na pokładzie samolotu. Jakoś nikt nie zauważył, że żaden papież nie „osądzał geja”. I nikt nie zwrócił uwagi ani na dokładne brzmienie słów papieża, ani na to, co powiedział za chwilę – że w kwestii stosunku do homoseksualizmu w pełni podziela nauczanie zawarte w katechizmie. Czyli że myśli o tej sprawie dokładnie tak, jak Jan Paweł II, Benedykt XVI i cały Kościół.

Podobnie było i jest w zasadzie z wszystkim. Papież zwraca uwagę na ubogich? Wniosek świata: Chce dokopać duchownym, którzy „oczywiście” pławią się w zbytkach. Papież mieszka w Domu św. Marty? Oooo, chce pokazać, że poprzednicy mieszkali w niewłaściwym miejscu. I tak dalej.

A potem zaczęły się rozczarowania. Papież nie ogłosił zniesienia grzechu, nie wprowadził powszechnych małżeństw między ssakami ani nawet abp. Hosera nie posłał na rekolekcje do „Tygodnika Powszechnego”. Podobnie jest z synodem i w ogóle stanowiskiem Kościoła względem rodziny. Kościół wzmocni rodzinę, bo Duch Święty wzmacnia Kościół.

Świat tego nie rozumie, bo sądzi według siebie. A tym bardziej nie może pojąć, że papież i inni ludzie wiary naprawdę kierują się wskazaniami Kogoś, kto chodził po ziemi 2 tysiące lat temu.

Bo człowiek światowy wie o Nim, że umarł, ale nie wierzy, że zmartwychwstał. A to zasadniczo zmienia sytuację.

„Świat Go nie poznał” – pisze św. Jan o Słowie Wcielonym. Jak nie poznał, to i błędnie ocenia. Proste.

Mikropatriota

Jakub Wojewódzki, zwany Kubą Wojewódzkim, nie ustaje w próbach zaproszenia prezydenta Andrzeja Dudy do swojego programu telewizyjnego, mimo że biuro prezydenta wyjaśniło, że „występ w tego typu programie nie licuje z powagą urzędu”, co jednak showmana nie przekonało. Wojewódzki uderzył zatem w wielki dzwon. – Zaczynamy od rzeczy wielkich, od Polski. Bo każdy, kto choć w minimalnym stopniu kocha ten kraj, jest patriotą. Ja kocham w minimalnym stopniu ten kraj, więc jestem patriotą, a obowiązkiem prezydenta, strażnika konstytucji, jest spotykanie się z polskimi patriotami – oznajmił. Coś w tym jest – a szczególnie w tej „minimalności”. Bo wtykanie polskiej flagi w psią kupę i inne takie to właśnie patriotyzm minimalny. Nic dziwnego, że odpowiedź prezydenta jest proporcjonalna do miłości ojczyzny zapraszającego. Prezydent przyjdzie minimalnie. Czyli nie przyjdzie.

Konflikt prasowy

Z braku konfliktu między papieżem a polskimi biskupami na rzymskim synodzie, polska prasa (ta, co zawsze) próbowała taki konflikt zorganizować. Pojawiły się więc twierdzenia, że papież potępił nauczanie polskich biskupów ws. nierozerwalności małżeństwa. Skomentował to w wywiadzie dla telewizji Salve abp Stanisław Gądecki. – Ojciec święty nigdy nie potępił nauczania biskupów polskich, dlatego takie próby wprowadzenia podziału między papieżem a episkopatem polskim są dość komiczne – powiedział przewodniczący Episkopatu Polski. Wspomniał też, że nieco wcześniej rozmawiał o tych insynuacjach z rzecznikiem prasowym Stolicy Apostolskiej. Ks. Lombardi uśmiechnął się na to i powiedział, że podobnych głupot nie słyszał od dawna. Ks. Lombardiemu to dobrze. A my musimy z tymi głupotami żyć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.