Zmęczony polityk

Bogumił Łoziński

Przed wejściem do metra polityk Platformy rozdawał ulotki, jego twarz była tak wymęczona, że stała się antyreklamą kandydata na posła.

Zmęczony polityk

Patelnia w Warszawie to plac przed wejściem do stacji metra Centrum. Dzieje się tam tak wiele, że można powiedzieć, iż to właśnie tu bije serce Warszawy. To na patelni zbierane są podpisy pod projektami obywatelskimi, np. o zakazie aborcji czy zaprzestaniu finansowania katechezy z budżetu państwa, tu występują różne uliczne zespoły, są grupy ewangelizatorów, żebracy i wiele innych barwnych postaci.

Przed wyborami parlamentarnymi na patelnię zawitali politycy. Do niedawna można było na przykład posłuchać przemówienia Janusza Korwina-Mikke, oczywiście odtwarzanego z magnetofonu przez głośniki. Swoje stoliki rozstawiły inne partie, aby zbierać podpisy potrzebne do zarejestrowania komitetu wyborczego. Teraz przyszedł czas na samych polityków, zabiegających u wyborców, aby na nich oddali swój głos.

Wczoraj około 20.00 w Warszawie było zimno i deszczowo. Mimo to patelnia jak zwykle tętniła życiem. Jednak kandydat PO nie wystawał na dworze, lecz schował się na przystanku metra, z którego schodzi się na perony. Próbował rozdawać ulotki, niektórzy brali, inni odmawiali. Moją uwagę zwróciła zmęczona twarz polityka, na której wypisana była zapowiedź przegranej.

Znając jego drogę polityczną, zastanawiam się, co pcha prawie 70-letniego człowieka do czynnego zaangażowania politycznego. Tym bardziej że ma bogaty życiorys. Był m.in. członkiem Komitetu Centralnego PZPR, nawet sekretarzem tego gremium, ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, członkiem Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, Partii Demokratycznej, a teraz Platformy Obywatelskiej, a także prezydentem Warszawy.

Ktoś powie, że tak duże doświadczenie polityczne można wykorzystać. A ja, patrząc posła, myślę, że przyszedł czas na młodych, na nową energię, czas na zmiany, a dla posła czas na emeryturę.