Po Mszy jestem wesoła

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 42/2015

publikacja 15.10.2015 00:15

– Kim jest dla pani Bóg? – pytam Joannę Leonowicz. – Nie ma nikogo ważniejszego – mówi. – A mąż i dzieci? – Inna odpowiedź niż mąż i dzieci wydaje się nietaktem. A jednak najważniejszy jest dla mnie Bóg.

Po Mszy jestem wesoła henryk przondziono /foto gość

Życie w sakramencie małżeństwa, zajmowanie się dziećmi – to sprawy bardzo istotne – opowiada Joanna Leonowicz. – Ale mogą człowieka tak wkręcić, że zapomni, co powinno być na pierwszym miejscu. Zwłaszcza macierzyństwo angażuje kobietę tak mocno, że powinna uważać, żeby nie zmienić się w samicę, która traci miarę i dba wyłącznie o swoje dzieci. Z drugiej strony nie wolno myśleć, że samo modlenie się i chodzenie do kościoła sprawi, że staniemy się lepsi. Dlatego trzeba uważać, żeby nie zadręczać rodziny swoim stylem pobożności. Joanna Leonowicz od trzech lat jest tercjarką III Zakonu św. Dominika. W 2013 r., rozpoczęła nowicjat, a w listopadzie 2014 r. złożyła przyrzeczenia czasowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.