Ludziom namalować Boga

Agata Puścikowska

|

GN 42/2015

publikacja 13.11.2015 10:08

Bo gdy tworzy się na Jego obraz i podobieństwo, komuna staje się wspólnotą. A i pić nie trzeba, by być dobrym artystą.

Jacek Hajnos, Zofia Trybis- -Borkowska z 7-miesięcznym Antkiem na rękach i o. Tomasz Biłka OP prezentują dzieła grupy VeraIcon Jacek Hajnos, Zofia Trybis- -Borkowska z 7-miesięcznym Antkiem na rękach i o. Tomasz Biłka OP prezentują dzieła grupy VeraIcon
Roman Koszowski

W sali na plebanii krakowskiej parafii świętego Józefa pije się lekko gazowany, niezbyt słodki napój o smaku yerba mate. Nowość, ale smaczna i gasi pragnienie. Można i pogadać, i pomodlić się. Jakieś plany na przyszłość ustalić. Lub też pobawić się z małym Antonim, 7-miesięcznym synem Zosi i Kazka. W sali na plebanii mówi się o sztuce. Na terenie parafii również przechowuje się obrazy. W słynnym już domu na Rzepichy 18 też się tworzy. Każdy osobno, a razem. W komunie zwanej wspólnotą.

Bohema nawrócona

Poznali się na studiach. Artystycznych. Mieszkali przy Rzepichy 18. Wszelkie imprezy, zabawa. Mało snu, dużo trunków. Kilkunastu młodych, gniewnych. Artystów. – Taki tam mieliśmy trochę, co tu kryć, dom zgorszenia. Mieszkaliśmy razem jak w komunie. Studenci malarze, graficy, rzeźbiarze... I bawiliśmy się – z rozbrajającą szczerością opowiada Jacek Hajnos. Grafik, absolwent krakowskiej ASP. – Ja pochodzę z Nowego Targu. Z domu religijnego. Na studiach też niby wierzyłem: chodziłem do kościoła, czytałem jakieś książki filozoficzne. Ale szczerze mówiąc... Zabawa była dzika. W końcu przyszedł dla Jacka trudny rok – 2010. Zmarło pięć bliskich mu osób. – Najtrudniej było z moim tatą. Umierał na raka. I jednocześnie dawał świadectwo prawdziwej żywej wiary... On zawsze był wyjątkowym człowiekiem. Jako piekarz cukiernik przed pójściem na noc do pracy modlił się, czytał Biblię. Ja młody byłem i głupi. Patrzyłem na niego i buntowałem się. Do czasu ojca choroby.

– Tata słabł. A jednocześnie dawał świadectwo miłości Bożej. To mnie rozwalało. On naprawdę wiedział, po co odchodzi i do Kogo. Wtedy tak po raz pierwszy mocno zapragnąłem prawdy w moim życiu. Podobno moja mama „nawtykała” Panu Bogu, że skoro mi ojca zabrał ziemskiego, to niech teraz sam się mną zajmie. Zajął się. Zamknięte rekolekcje Strefy Chwały (dla ludzi sztuki i kultury). Spowiedź szczera, pokuta trudna: oddać serce Jezusowi. Ale tak na serio. – Wszystkie nałogi oddałem. Nieczystość, picie, palenie. A Bóg po kolei je zabierał. Po jakimś czasie, podczas modlitwy, dotarło do mnie Jego polecenie – chce armii Bożych twórców. Konkretnej twórczości na swoją chwałę. By ludzie w tej sztuce rozpoznawali Jego. I dopiero się zaczęło! Po nawróceniu Jacka zaczęły się kolejne cuda. Kolejne nawrócenia młodych artystów plastyków. Mniej lub bardziej spektakularne. Wszystkie trwałe. Jedna wystawa na Bożą chwałę, druga. – Ludzie zaczęli lgnąć, tworzyć środowisko – wspomina Jacek. – Kiedyś, od czapy tak, bo nie bardzo wiedziałem, co z tym robić dalej, poszedłem do bp. Rysia. Bo grupa się rozrasta, ludzie chcą tworzyć dobro, tworzyć dla Boga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.