Wieczni mąciciele


ks. Marek Gancarczyk


|

GN 42/2015

Zabrzmi to zapewne jak herezja, ale cóż – napiszę to. 


Wieczni mąciciele


Chrześcijaństwo nie jest religią pokoju, a już na pewno nie jest religią świętego spokoju. Chrześcijaństwo nieustannie rodzi napięcie. Z prostego powodu. Nie chce godzić się na zło. A sprzeciw zwykle spotyka się z reakcją. I konflikt gotowy. Na wyraźne napięcie między dobrem a złem w doskonałym wywiadzie o Maryi wskazuje o. Augustyn Pelanowski (ss. 39–33): Maryja „od początku wyczuwała, że Jezus skończy dramatycznie. Bo jeśli Ona: niepokalana, próbując ze wszystkich sił ukryć się przed ludźmi, widziała tak gigantyczną różnicę między sobą a innymi, to co dopiero Jej Syn! Domyśla się, że Syn Boga stworzy jeszcze większe napięcie między sobą a resztą społeczeństwa. Że inni nie wytrzymają tego napięcia, nie wytrzymają tej Jego dobroci. Eksplodują agresją i ostatecznie Go zabiją. (…) Dlaczego Go zabiją? Bo On naprawdę jest dobry. To ich doprowadzi (i wciąż doprowadza) do furii”.


Przypomniała mi się ta dosyć oczywista zasada przy okazji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie klauzuli sumienia. W zeszłym tygodniu sędziowie stwierdzili, że lekarz może odmówić wykonania jakiejś procedury medycznej, powołując się na klauzulę sumienia i nie wskazując przy tym innego lekarza, który wykona zabieg. Tym samym Trybunał przyznał rację prof. Bogdanowi Chazanowi, który ponad rok temu, powołując się właśnie na klauzulę sumienia, odmówił zabicia chorego nienarodzonego dziecka. Spotkał go za to medialny lincz, a prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz – jak pamiętamy – zwolniła go w trybie pilnym z funkcji dyrektora szpitala. 
Gdyby prof. Chazan zabił dziecko, miałby spokój. Nikt nikogo by nie zwolnił, nie doszłoby do eskalacji napięcia. Do zmącenia spokoju. Stało się inaczej. Po raz kolejny ktoś twardo trzymający się chrześcijańskich zasad doprowadził do konfliktu. Czy zatem nie mam racji, mówiąc, że chrześcijaństwo nie jest religią pokoju? Jak wyglądałby jednak świat bez tego rodzaju mącicieli? Co byśmy zrobili bez takich ludzi jak prof. Chazan i jemu podobni. A swoją drogą, prezydent Warszawy powinna przywrócić profesora do pracy. Przypomnę, że nie tylko Trybunał stanął po jego stronie. Już wiele miesięcy temu Naczelna Rada Lekarska stwierdziła, że profesor nie naruszył zasad etyki lekarskiej ani przepisów związanych z wykonywaniem zawodu. Zaś wcześniej postępowanie przeciw dr. Chazanowi umorzyła prokuratura.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.