Zatrzymać rasizm

Andrzej Nowak

|

GN 41/2015

Rosji już nie ma w tym nowym, okropnym „bloku wschodnim”, ona jest spod tej pełnej pogardy krytyki wyjęta.

Zatrzymać rasizm

Ostatnie tygodnie ujawniły z całą siłą najgorsze rasistowskie uprzedzenia skierowane wobec mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej. Doskonale wyraża te uprzedzenia artykuł, jaki ukazał się 12 września na łamach „New York Timesa”, najbardziej wpływowego, liberalnego dziennika amerykańskiego. Autor tekstu, Rick Lyman, wraca do pochodzącego z okresu zimnej wojny pojęcia „blok wschodni”, do którego wrzucano dawniej wszystkie kraje Układu Warszawskiego podporządkowane Moskwie.

Teraz rozumie się pod tym pojęciem kraje „gorszej” Europy – już bez Moskwy. Jakie to kraje? Węgry, Czechy, Słowacja, Polska (jej poświęca się najwięcej uwagi) oraz Estonia. To są kraje, które, jak mówią dziennikarze nie tylko tego amerykańskiego dziennika, ale także największych stacji telewizyjnych i dzienników Zachodu, ujawniły swoją „ohydną twarz” – nie zgadzając się przyjąć z nakazanym przez Brukselę i Berlin entuzjazmem tzw. uchodźców. Geny, które ukształtowały tę „ohydną twarz”, opisuje Marcin Zaborowski (z nominacji Donalda Tuska przez lata dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych). Mówi on tak: „Podstawowym powodem jest to, że pochodzimy z regionu, gdzie tradycja przyjmowania kulturowo odmiennych uchodźców jest bardzo słaba”.

Szkoda, że pan Zaborowski nie pofatygował się do znajdującego się w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich. I nie zastanowił się nad tym, dlaczego to w Polsce właśnie znalazła schronienie największa na świecie diaspora żydowska? Ten artykuł odnawia z wielką siłą rasistowski stereotyp „gorszej” Europy, tej między „cywilizowanymi” Niemcami a groźną co prawda, ale zasługującą na szacunek przez swą militarną potęgę i zasoby gazu Rosją. Zwróćmy uwagę: Rosji już nie ma w tym nowym, okropnym „bloku wschodnim”, ona jest spod tej pełnej pogardy krytyki wyjęta. To stanowisko uzasadniał kiedyś na łamach najbardziej prestiżowego brytyjskiego tygodnika literackiego „London Review of Books” amerykański profesor Perry Anderson. Po przyjęciu krajów naszego regionu do Unii Europejskiej stwierdził, że źle się stało, że stara, „prawdziwa” Europa przygarnęła te dzikie kraiki do siebie – odepchnęła bowiem tym samym Rosję.

A tylko Rosja liczy się dla Europy, tylko Rosja stworzyła wielką kulturę, zaś kraje takie jak Polska, Wegry, Czechy żadnego znaczenia kulturowego dla Europy nie mają. Niestety, takie jest nastawienie dużej cześci „kulturalnych” i politycznych elit w krajach zachodnich. Środkowo-wschodnia Europa jest wedle opisywanego tutaj stereotypu zamieszkana przez troglodytów bez żadnej kultury, poza swoistą kulturą ksenofobii, ciemnoty, obskurantyzmu i antysemityzmu, przez katolickich, polujących na żydowskie złote zęby chłopów. Wypowiedzi przewodniczącego europarlamentu Martina Schulza, grożącego użyciem siły wobec tej „ciemnej” Europy; z rozkoszą drukowane przez „Die Welt”rozważania prof. Jana Tomasza Grossa o Polakach, którzy zamordowali w czasie II wojny więcej Żydów niż Niemców – to tylko przykłady powielających i umacniających współcześnie te rasistowskie stereotypy postaw i publikacji.

Odwiedzając niedawno Irlandię, natknąłem się na kolejny przejaw tego przygnębiającego zjawiska. Oto na łamach „Belfast Telegraph” ukazał się tekst dr. Kevina McCarthy’ego z Uniwersytetu Cork. Stwierdził on, że powodem, dla którego naziści (oczywiście – żadni Niemcy) zdecydowali się ulokować największe obozy zagłady Żydów między Wisłą a Bugiem, było to, iż „Polska, ze swym głęboko zakorzenionym antysemityzmem, była zapewne jedynym miejscem pod kontrolą nazistów, które zaakceptowało istnienie takiego centrum zagłady”. Stwierdzenie to można by obronić na gruncie historycznym tylko wtedy, gdyby dr McCarthy przedstawił jakikolwiek ślad takiego motywu w dokumentacji wytworzonej przez niemiecki przemysł zagłady. Gdyby udowodnił, że to nie logistyka tego przemysłu, wybierająca na miejsce tego ludobójstwa po prostu miejsce osiedlenia największej w Europie grupy Żydów, była powodem budowy obozów w Auschwitz, Sobiborze, Bełżcu, Treblince.

Gdyby zastanowił się nad tym: czy Niemcy pytali o „akceptację” budowy tych obozów ludność polską? Tego dr McCarthy nie zrobił. Zaprotestowali więc Polacy mieszkający w Irlandii, zaprotestował ambasador RP w Londynie. I oto 29 września na łamach „Belfast Telegraph” czytam triumfalny tytuł: „Przełomowe zwycięstwo prasy w opisywaniu masakry Żydów!”. Brytyjska organizacja zajmująca się standardami prasy (IPSO) uznała, że gazeta była w pełni usprawiedliwiona, drukując antypolski tekst.

Odtrąbiono wielkie zwycięstwo wolności słowa. Wolno pisać teksty szkalujące rasistowskimi uogólnieniami Polaków (i innych „troglodytów” z Europy Środkowo-Wschodniej). Wobec tej nowej fali rasizmu musimy zdobyć się, w całym naszym regionie, na zbiorowy, instytucjonalny wysiłek obrony Europy przed tą smutną przypadłością: podwójnych standardów, nikczemnych uogólnień, historycznej amnezji i ideologicznego zaślepienia. Czas na wielką akcję nowej polityki pamięci wobec krajów „starej” Europy i zarazem poważnych, systemowych kroków prawnych, odwołujących się do prawa europejskiego, czas na akcję stop rasizmowi, stop mowie nienawiści. Czas na działanie już nie grupki polskich patriotów za granicą, ale państwa polskiego, a właściwie całej grupy państw należących od ponad tysiąca lat do Europy i systematycznie z niej wykluczanych przez zachodnioeuropejskich rasistów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.