Prawda etapu

Franciszek Kucharczak

W akcji "Świecka Szkoła" podobno chodzi o to, żeby religia była nieobowiązkowa i finansowana przez Kościół. No, a jest inaczej?

Prawda etapu

Ciekawa rzecz z inicjatywą „Świecka Szkoła”. Inicjator akcji Leszek Jażdżewski zarzeka się, że nie walczy z krzyżem ani z religią. Bo podobno chodzi o to, żeby religię w szkole finansował Kościół, a nie o to, żeby jej tam w ogóle nie było. „Religia powinna być przedmiotem nadobowiązkowym” – deklaruje.

Nie no, panie Jażdżewski, nie zauważył pan, że religia cały czas jest przedmiotem nadobowiązkowym? Czy ktoś zmusza rodziców, żeby posyłali swoje dzieci na religię? Gdy rodzic nie chce udziału swojego dziecka w religii, to ono nie bierze w niej udziału. I to się właśnie nazywa "nadobowiązkowa", wie pan?

Jeśli chodzi o finansowanie religii przez Kościół, to zauważyć wypada, że Kościół to my – znaczna większość Polaków. I to my, Polacy tworzący Kościół, płacimy podatki – i w ten sposób finansujemy religię w szkole. Jak pokazały badania CBOS z 2012 r., 72 proc. obywateli jest za obecnością religii w szkole, a 82 proc. tę obecność akceptuje. Więc to chyba wystarczająca reprezentacja społeczeństwa jak na to, żeby szkoła zrealizowała jego oczekiwania, prawda? Owszem, jest też kilkanaście procent Polaków, którzy religii w szkole nie akceptują, ale można uznać, że to właśnie oni finansują lekcje etyki.

Autorom akcji, oczywiście, nie chodzi o usunięcie religii ze szkoły, nie, skądże. Ma być tylko finansowana inaczej. No dobrze, ale dlaczego w takim razie ta akcja nazywa się „Świecka Szkoła”?
No tak, państwo organizatorzy, „prawda etapu” wymaga od was dozowania żądań. W sytuacji, gdy Polacy są tak bardzo za religią, byłoby nieroztropnością od razu wymagać jej likwidacji, czyż nie?