Prośby na szczęście niespełnione

Krzysztof Łęcki

|

GN 40/2015

I Ja wam powiadam: proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.

Prośby na szczęście niespełnione Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość

Jak to? – ileż razy prosiłem, a prośby moje pozostały niespełnione. Jak to? – wszak tak uważnie szukałem, a nie znalazłem. Jak to? – tyle razy namolnie kołatałem, a drzwi pozostały zamknięte, jak i wprzódy. Oczywiście, rzec można, może, źle prosiłeś, może poszukiwania wcale nie były tak dokładne, jak ci się wydawało, może także kołatanie było znacznie mniej głośne i systematyczne, niż się mogło zdawać. Tak, można to wszystko powiedzieć, ale proszącym, poszukującym, kołatającym takie wyjaśnienia wcale nie muszą wydawać się przekonujące. Lecz jest jeszcze jeden, niedoceniany aspekt sprawy – ważne jest nie tylko jak, ale i o co prosimy, czego szukamy, do jakich drzwi kołaczemy. Powiada się, że kiedy Bóg chce kogoś ukarać – spełnia jego prośby. Dodajmy – pozwala mu znaleźć to, czego szukał, otwiera drzwi, do których kołatał. Być może te prośby, które odbieramy jako niewysłuchane, to prośby, których spełnienie obróciłoby się przeciwko nam.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.