Święte obrazki to jeszcze nie świętość

Adam Szewczyk


|

GN 40/2015

Lecz On rzekł: Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je.


Święte obrazki to jeszcze nie świętość

Dzisiejsze słowo odsyła do innego czytania z Ewangelii Mateusza: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie! wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”. Reakcja Jezusa na głośne wołanie kobiety z tłumu może dziwić. Wygląda to tak, jakby chciał ją nieco zgasić. Coś uściślić. Co? Może Jezus zobaczył w tej kobiecie kogoś, kto zamiast dążyć do własnej świętości ogranicza się jedynie do zachwytu nad cudzą? Pełne zachwytu wpatrywanie się w świętych nie upodobni nas do nich. Podobnie jest z grzechami. Wytykanie ich innym nie zagwarantuje, że sami ich nie popełnimy. Nie wystarczy tylko wpatrywać się w Jezusa. Trzeba pójść dalej i będąc w Niego wpatrzonym, naśladować Go. To, że na naszych ścianach wiszą święte obrazki jeszcze nic nie znaczy. Chodzi o to, by z tego naszego zachwytu nad świętością innych przejść do budowania własnej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.