Klasyk elektroniki

Szymon Babuchowski

|

GN 37/2015

publikacja 10.09.2015 00:15

Jean-Michel Jarre wraca z nową płytą. Zapowiada, że będzie to najambitniejszy projekt w jego karierze. Ale czy muzykowi uda się przebić artystycznym rozmachem swoje najwybitniejsze dzieła: „Oxygène”, „Équinoxe” czy „Zoolook”?

Jean-Michel Jarre podniósł muzykę elektroniczną do rangi prawdziwej sztuki Jean-Michel Jarre podniósł muzykę elektroniczną do rangi prawdziwej sztuki
DALLE APRF /EAST NEWS

Dwupłytowy album „Electronica”, którego pierwsza część ukaże się już 16 października, ma być osobistą historią muzyki elektronicznej, opowiedzianą dźwiękami. Mało kto tak jak Jarre ma prawo do takiej opowieści, bo przecież to on jest prekursorem gatunku, jego żywą historią. Choć ostatnie krążki artysty nie miały już tej mocy oddziaływania co wcześniejsza twórczość, dzięki płytom takim jak „Oxygène” czy „Équinoxe” dla wielu młodszych muzyków pozostaje Jarre klasykiem, niedoścignionym wzorem.

Zapewne dlatego zaproszenie do współpracy nad nowym materiałem przyjęli artyści tacy jak Moby, Massive Attack czy francuski duet Air. Na krążku pojawią się także ci, którzy dzieje muzyki elektronicznej pisali równolegle z Jarre’em: Tangerine Dream czy Vince Clarke – współzałożyciel Depeche Mode i Erasure. „Zaprosiłem ludzi, których podziwiam za ich szczególny wkład w ten gatunek muzyczny, którzy są dla mnie inspiracją, ale także takich, których brzmienie jest rozpoznawalne” – opowiada o nowym projekcie francuski instrumentalista i kompozytor.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.