Iskra nadziei w koreańskim piekle

PAP

publikacja 08.09.2015 07:09

Przedstawiciele obu państw koreańskich uzgodnili przeprowadzenie w dniach od 20 do 26 października spotkania rodzin rozdzielonych od czasów wojny koreańskiej z lat 1950-53 - poinformowały we wtorek władze w Seulu.

Sam środek Strefy Wspólnego Bezpieczeństwa. Niebieskie baraki są pod „opieką” żołnierzy z Południa, ale formalnie granica pomiędzy Koreami przebiega dokładnie w ich połowie. Na drugim planie szary budynek ze schodami to miejsce, w którym stacjonują żołnierze z Północy. Za zasłoniętymi oknami znajduje się aparatura nagrywająca wszystkich odwiedzających strefę. Przy jednym z filarów można zauważyć  patrzącego przez lornetkę żołnierza z Północy Sam środek Strefy Wspólnego Bezpieczeństwa. Niebieskie baraki są pod „opieką” żołnierzy z Południa, ale formalnie granica pomiędzy Koreami przebiega dokładnie w ich połowie. Na drugim planie szary budynek ze schodami to miejsce, w którym stacjonują żołnierze z Północy. Za zasłoniętymi oknami znajduje się aparatura nagrywająca wszystkich odwiedzających strefę. Przy jednym z filarów można zauważyć patrzącego przez lornetkę żołnierza z Północy
Henryk Przondziono

Rozdzielone przez wojnę rodziny spotykają się w Górach Diamentowych w Korei Północnej, niedaleko linii demarkacyjnej dzielącej koreańskie państwa. Będzie to pierwsze takie spotkanie od początku ubiegłego roku.

Mimo zawartego w 1953 roku rozejmu oba państwa koreańskie są nadal formalnie w stanie wojny, a napięcie między nimi wyraźnie wzrosło po dokonanej w lutym 2013 roku trzeciej północnokoreańskiej próbie nuklearnej.

W wyniku wojny koreańskiej rodziny milionów Koreańczyków zostały rozłączone i znalazły się po dwóch stronach silnie strzeżonej granicy. Od 2000 roku rodziny mogą spotykać się pod egidą Czerwonego Krzyża i od tego czasu z tej możliwości skorzystało ponad 22 tys. Koreańczyków.

W Korei Południowej ok. 71 tys. ludzi, z których ponad połowa ma więcej niż 80 lat, jest wpisanych na listę oczekujących na spotkanie z bliskimi, mieszkającymi po północnej stronie granicy. Szczęśliwcy wybierani są w losowaniu.

Jednak za każdym razem możliwość spotkania trafia się tylko kilkuset osobom. Większość nie wie nawet, czy ich krewni nadal żyją, ponieważ mieszkańcy obu państw koreańskich nie mogą utrzymywać żadnych kontaktów listownych, e-mailowych czy telefonicznych.