Sens bezsensownego referendum

Franciszek Kucharczak

Politycy wyrzucili w błoto 100 milionów. Ale analiza tego błota może się do czegoś przydać.

Sens bezsensownego referendum

Podobno Państwowa Komisja Wyborcza, zamiast omawiać wyniki referendum, po prostu przekaże dziennikarzom imienną listę jego uczestników. Ktoś wrzucił do sieci zdjęcie, na którym widać byłego prezydenta patrzącego przez mikroskop, a pod spodem podpis: „Bronisław Komorowski podziwia frekwencję w referendum”.

No cóż – tak wygląda ostatni, „pogrobowy” akcent byłej już prezydentury. Oto były prezydent zafundował nam na odchodne 100 milionów złotych wyrzuconych w błoto. Referendum nikomu do niczego niepotrzebne, które nie miało żadnego sensu, bo było koszmarnym bublem, o którym z góry wiadomo było, że jest niekonstytucyjne. 

Chociaż… może warto było wydać te pieniądze, żeby zobaczyć, co ludzie myślą o robieniu z nich idiotów. Bo trochę spraw na tym tle stało się bardziej widocznych. 

Niektórzy próbują ratować sytuację, zarzucając nowemu prezydentowi, że nie odwołał tego referendum. Ale gdyby to zrobił, obecny układ rządzący zjadłby go, jazgocząc w kółko, że nie szanuje decyzji poprzednika i że zamyka Polakom usta, i nie chce wiedzieć, co rodacy myślą o „tak ważnych sprawach”. 

No więc teraz wiadomo, co Polacy o tym myślą. I to jest jakiś plus.

Jednocyfrowy wynik referendum jest także kompromitacją Senatu, który – de facto z tych samych powodów! – jedną ręką usłużnie zaakceptował referendum Komorowskiego, a drugą odrzucił referendum Dudy, które miało być dużo tańsze, a za to z pytaniami naprawdę interesującymi społeczeństwo.

Kolejną sprawą, jaka przy okazji wyszła, jest krótkotrwałość fascynacji nowością, jaką był Paweł Kukiz. Jego hasło rozbicia systemu jakoś się już przejadło, a flagowy projekt wprowadzenia JOW-ów, które to referendum miało przybliżyć, przestało budzić jakiekolwiek emocje. Może także dlatego, że w ciągu minionych kilku miesięcy wielu zdało sobie sprawę, że te JOW-y wcale nie są takie idealne i że bynajmniej nie służą wyłanianiu rzeczywistej reprezentacji społeczeństwa.

Tak więc wygląda na to, że ruch, jaki wzbudził Paweł Kukiz, podzieli los referendum – też okaże się, w dalszej perspektywie, nieważny.

Tak więc można stwierdzić, że to referendum nie miało żadnego sensu deklarowanego, ma za to jakiś sens ze względu na wnioski, jakie z niego społeczeństwo chyba wyciągnie.

Przeczytaj też: