Jestem z chóru – to widać

Szymon Babuchowski


|

GN 36/2015

publikacja 03.09.2015 00:15

Co sprawia, że młodzi ludzie, których rówieśnicy słuchają raczej hip-hopu niż chorału, chcą odkrywać świat elitarnej sztuki? Może kluczowy jest tu fakt, że chóry dziecięce i młodzieżowe to po prostu dobra szkoła życia?


Występ chóru Pueri Cantores Tarnovienses podczas Zjazdu Delegatów Międzynarodowej Federacji Pueri Cantores 
w Krakowie Występ chóru Pueri Cantores Tarnovienses podczas Zjazdu Delegatów Międzynarodowej Federacji Pueri Cantores 
w Krakowie
roman koszowski /foto gość

Chóry to najlepszy dowód na nieprawdziwość obiegowych opinii, że w dziedzinie kultury Kościół nie oferuje młodym niczego ciekawego. – Śpiewanie w chórze należy do najważniejszych doświadczeń, które mnie ukształtowały – wyznaje Mateusz Prendota, prezydent Polskiej Federacji Pueri Cantores, zrzeszającej dziecięce i młodzieżowe chóry wykonujące śpiewy liturgiczne. 


Nie tylko
 śpiewanie


Do Polskiej Federacji Pueri Cantores, założonej w 1992 r. w Tarnowie przez ks. Andrzeja Zająca, należy obecnie 40 chórów. Są wśród nich zespoły wybitne, jak Pueri Cantores Sancti Nicolai z Bochni, zapraszany przez Krzysztofa Pendereckiego do wykonywania jego „Pasji wg św. Mateusza” i „Credo”, czy tarnowskie Puellae Orantes, mające na koncie Fryderyka i współpracę z legendarnym zespołem The King’s Singers.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.