Kowalski, ojciec świętej

Ewa K. Czaczkowska

|

2011-2015/2015

publikacja 20.08.2015 00:15

Dla św. siostry Faustyny ważnym autorytetem był jej ojciec Stanisław, ale i jemu w pewnym momencie musiała się przeciwstawić, aby być wierna swemu powołaniu.

Kowalski,  ojciec świętej S. Faustyna (w drugim rzędzie w środku) z rodziną. Stanisław Kowalski pierwszy z prawej. Zdjęcie z 1935 r. roman koszowski /foto gość

Mija 110 lat od urodzin świętej siostry Faustyny. To dobra okazja, aby spojrzeć na relację przyszłej świętej z ojcem, gdyż płyną z niej, jak sądzę, nieprzemijające nauki dla wszystkich ojców i – szerzej – rodziców, ale też dzieci.

„...już nigdy wstydu ojcu nie zrobię”

  Kiedy Helena Kowalska miała 14, może 15 lat i mieszkała w rodzinnym Głogowcu, wydarzyło się coś, co bardzo przeżyła i zapamiętała i co, jak się wydaje, miało wpływ na jej dalsze życie. Helena wybrała się ze starszą siostrą Józefą na potańcówkę do sąsiedniej wsi Świnice Warckie, znanej jej ze szkoły i kościoła parafialnego. Dziewczęta pewnie bawiły się dobrze, bo wróciły późno, odprowadzone do domu przez pana Kociurskiego. Ojciec nie spał, niespokojny czekał na córki. Nie wiadomo, co głównie było tego powodem: późny powrót, towarzystwo mężczyzny czy to, że – jak mówi jeden z kilku różnych przekazów rodzinnych – poszły bez wiedzy ojca, co wydaje się mało prawdopodobne. Faktem jest, że Stanisław Kowalski zrobił pannom potężną awanturę: „Czy na to ja was chowałem, żebyście mi wstyd i hańbę do domu przyniosły” – mówił z wyrzutem. Helena, zawsze posłuszna ojcu, bardzo mocno przeżyła reprymendę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.