Zadyszka smoka

Maciej Legutko

|

GN 32/2015

publikacja 06.08.2015 00:15

Nieprzerwany wzrost chińskiej gospodarki był dotychczas postrzegany na świecie jako pewnik. Ostatnie tąpnięcia na giełdach w Szanghaju i Shenzhen stawiają jednak pod znakiem zapytania dobrą kondycję ekonomiczną Państwa Środka.

– Chiny przechodzą z fazy bardzo wysokiego wzrostu do umiarkowanie wysokiego wzrostu – próbuje uspokajać wiceminister finansów  Zhu Guangyao – Chiny przechodzą z fazy bardzo wysokiego wzrostu do umiarkowanie wysokiego wzrostu – próbuje uspokajać wiceminister finansów Zhu Guangyao
MICHAEL REYNOLDS /epa/pap

Ekonomiści lubują się w określaniu szczególnie niepomyślnych momentów dla gospodarki mianem „czarnych”. W lipcu w Chinach miały miejsce aż dwa takie dni, naznaczone wstrząsami na miejscowych giełdach: „czarna środa” 8 lipca, gdy spadek wartości akcji wyniósł 8 proc., oraz „czarny poniedziałek” 27 lipca. Spadki sięgnęły wówczas 8,5 proc., i był to najgorszy dzień na chińskim rynku od lutego 2007 roku.

Zadyszka tamtejszej gospodarki objawiła się zresztą nie tylko giełdowymi wskaźnikami, ale też pesymistycznymi danymi na temat produkcji przemysłowej. Krach spowodował jeden z najpoważniejszych w historii kryzysów zaufania Chińczyków do komunistycznych władz. Najpierw zachęcały one obywateli do ryzykownych inwestycji, potem nie były w stanie zapobiec zawirowaniom, a na końcu skompromitowały się nieskutecznymi działaniami naprawczymi.

Długofalowe konsekwencje problemów ekonomicznych Państwa Środka są jeszcze bardziej niepokojące. Nie brakuje ekspertów, którzy twierdzą, że Zachód skutecznie obronił się już przed wieloma dalekowschodnimi kryzysami gospodarczymi. Inni straszą jednak, iż obecne problemy z Grecją to w porównaniu z chińskim krachem giełdowym zaledwie „spacerek po parku”.
 

Bogaćcie się!

Mijają dekady, a za Wielkim Murem u władzy niewzruszenie trwa Komunistyczna Partia Chin. Nie obaliły jej wielkie przemiany lat 80. i 90. XX wieku. W krajowym wydaniu zostały one krwawo stłumione na placu Tian’anmen 4 czerwca 1989 roku. Jedną z przyczyn żywotności KPCh, oprócz gotowości do brutalnych rozpraw z opozycją, było umiejętne nakierowanie potrzeb chińskiego społeczeństwa na konsumpcję. Władza ani myśli zapewnić demokrację, o czym dobitnie przekonali się w zeszłym roku obywatele Hongkongu. Wciąż naruszana jest też wolność religijna, czego boleśnie doświadczają miejscowi chrześcijanie. W lipcu, „ze względu na piękno krajobrazu”, przeprowadzono masową akcję zdejmowania krzyży z kościołów. Ogołocono 1200 świątyń.

Jest jednak jeden aspekt „nowoczesności”, w którym Chińczycy nie doświadczają większych przeszkód. Konsumpcja i rozwój wolnego rynku, choć brzmi to nielogicznie, odbywa się dziś z błogosławieństwem partii komunistycznej. Trwa spektakularny boom inwestycyjny, rośnie poziom życia. Przeciętny obywatel ma zapomnieć o deficycie wolności słowa i zrzeszania się dzięki materialnym dobrodziejstwom. Kolejnym instrumentem ułatwiającym szybkie wzbogacenie się miała być giełda – jeszcze jeden paradoks quazi-komunistycznych Chin.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.