Powrót do Číhošti

Andrzej Grajewski

|

GN 28/2015

publikacja 09.07.2015 00:15

Kiedy umierał, w świadomości wielu był hochsztaplerem, oszustem, żerującym na naiwności swych parafian. Przez lata o nim milczano. Dzisiaj, 65 lat po męczeńskiej śmierci, ks. Josef Toufar wraca do swej parafii w Číhošti.

25 lutego, w 65. rocznicę śmierci ks. Toufara, kilaset osób przybyło do Číhošti, aby upamiętnić kapłana męczennika 25 lutego, w 65. rocznicę śmierci ks. Toufara, kilaset osób przybyło do Číhošti, aby upamiętnić kapłana męczennika
Loskot Jaroslav /CTK/PAP

Jego uroczysty pogrzeb z udziałem m.in. ordynariusza diecezji Hradec Králové, do której należy Číhošt, oraz metropolity praskiego kard. Dominika Duki i przedstawicieli władz państwowych, stanie się wydarzeniem dla całego kraju. A przecież przez wiele lat nie wiedziano nawet, gdzie spoczywają jego doczesne szczątki. – Pierwsza upomniała się o niego bratanica Maria Pospíšilova, która jeszcze w czasach komunistycznych ustaliła, że został pochowany na praskim cmentarzu w Ďáblicich – wspomina Miloš Doležal, pisarz, poeta i dziennikarz, który 20 lat poświęcił na dokumentowanie życia ks. Toufara. – Próbowała doprowadzić do ekshumacji, ale wtedy to się nie udało. Dzisiaj wreszcie ksiądz męczennik zostanie pochowany w swojej parafii, jak sobie życzył. Zakończy się w ten sposób dla niego długa podróż, którą zaczął w styczniu 1950 r. – dodaje Doležal.

Znak krzyża

Dramat ks. Toufara rozegrał się w czasie szczególnym. Był grudzień 1949 r. Komuniści od ponad roku mieli pełną władzę w kraju i właśnie przystąpili do generalnej rozprawy z Kościołem. W więzieniach siedzieli już biskupi ze Słowacji, zaczęły się także masowe aresztowania w Czechach. Ks. Toufar miał wówczas 47 lat. Rok wcześniej został mianowany proboszczem w Číhošti, niewielkiej miejscowości na pograniczu Czech i Moraw, w parafii pw. Wniebowzięcia NMP. 11 grudnia 1949 r., w trzecią niedzielę Adwentu, jak zwykle odprawiał poranną Mszę świętą. W kazaniu mówił o obecności Boga w ludzkim życiu. Kiedy powiedział: „Tutaj, w tabernakulum, jest nasz Zbawiciel”, zgromadzeni w świątyni dostrzegli, że drewniany krzyż stojący na ołtarzu wyraźnie się pochylił, jakby potwierdzając słowa kapłana. Ksiądz tego nie zauważył. Po Mszy św. przyszli jednak do niego parafianie, opowiadając o niezwykłym wydarzeniu. Początkowo nie przywiązywał wagi do tych opowieści. Ponieważ jednak zgłaszali się kolejni świadkowie, którzy, choć stali w różnych miejscach świątyni, widzieli dokładnie to samo, zaczął spisywać ich relacje. Wiadomości o poruszającym się krzyżu szybko rozeszły się po Czechach i Morawach. Do Číhošti zaczęli przyjeżdżać wierni z całego kraju, pojawił się także watykański dyplomata ks. Ottavio de Liva z nuncjatury w Pradze. „Cudem w Číhošti”, jak nazywano tamte wydarzenia, szybko zainteresowały się władze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.