Polityczna prowizorka

Andrzej Grajewski

|

GN 28/2015

publikacja 09.07.2015 00:15

Co można zrobić, jeśli się nie ma nic nowego do zaoferowania? Odkurzyć kilka starych pomysłów, dorzucić garść drobiazgów oraz planów bez konkretów. Nadać temu szumną nazwę oraz nagłośnić w mediach. Tak postąpił rząd, ogłaszając program „Śląsk 2.0 – Program wsparcia przemysłu Województwa Śląskiego i Małopolski Zachodniej”.

Tak zwany Program dla Śląska premier Ewa Kopacz ogłosiła podczas posiedzenia rządu, które odbyło się w Katowicach. To nie jest dobra propozycja dla Śląska, ponieważ nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w tym regionie  w ostatnich latach Tak zwany Program dla Śląska premier Ewa Kopacz ogłosiła podczas posiedzenia rządu, które odbyło się w Katowicach. To nie jest dobra propozycja dla Śląska, ponieważ nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w tym regionie w ostatnich latach
Dominik Gajda /REPORTER/east news

Program opiera się na założeniu, że znaczącą poprawę sytuacji gospodarczej oraz społecznej na Górnym Śląsku można osiągnąć przez działanie w pięciu obszarach: wzrost konkurencyjności gospodarki tego regionu, inwestycje, wsparcie gospodarki niskoemisyjnej oraz oszczędzającej zasoby naturalne, a także kształcenie nowoczesnych kadr dla nowoczesnego przemysłu i wsparcie budowania aglomeracji.

Wśród pomysłów szczegółowych mamy dwie propozycje: pakiet rozwiązań dla górnictwa oraz pakiet rozwiązań zwiększających globalną konkurencyjność przedsiębiorstw energochłonnych. Kolejne deklaracje dotyczą inwestycji w infrastrukturę drogową i kolejową. Są i deklaracje dotyczące przemysłu węglowego. Wśród rozwiązań dla przemysłu w programie znalazła się m.in. propozycja obniżenia obciążeń dla firm energochłonnych – związanych z kosztami finansowania odnawialnych źródeł energii. Planowane jest też częściowe zwolnienie tych przedsiębiorstw z akcyzy na prąd, a także rozszerzenie listy towarów objętych odwróconym podatkiem VAT o metale nieżelazne (VAT opłaca kupujący, a nie sprzedający).

Dla górnictwa, poza powtórką z tego, co zostało zapisane w porozumieniu ze związkami zawodowymi ze stycznia br., przedstawiono propozycję rozwoju zgazowania węgla kamiennego. Oznaczać by to miało powrót do budowy nowoczesnej naziemnej instalacji w zakładach azotowych w Kędzierzynie-Koźlu. Eksperci jednak zwracają uwagę, że taki projekt wcale nie musi oznaczać jakiegoś przełomu dla śląskiego górnictwa. Aby zgazowanie się opłacało, trzeba mieć tani węgiel, a nasz nie jest konkurencyjny w stosunku nie tylko do węgla ze Wschodu, ale także z RPA czy Chin. Może się więc okazać, że do zgazowania będziemy kupowali węgiel na egzotycznych rynkach, a nasz będzie leżał na zwałach, bo jest za drogi, aby używać go w tej technologii. Program nie rozstrzygnął także, co dalej z najważniejszymi spółkami górniczymi: Jastrzębską Spółką Węglową, która jest na skraju bankructwa, oraz Katowickim Holdingiem Węglowym, znajdującym się w niewiele lepszej sytuacji. Nie wiemy także, jakie będą dalsze losy Nowej Kompanii Węglowej, której powstanie zapowiadało porozumienie podpisane przez rząd 17 stycznia br. w Katowicach. Istotnym składnikiem poprawy efektywności tej spółki, poza stopniowym zamykaniem nierentownych kopalń, był pomysł, aby inwestowały w nią spółki energetyczne. Do tej pory nie ma jednak żadnych konkretnych deklaracji z ich strony, a więc kluczowy fragment tego planu nie funkcjonuje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.